Jak pisaliśmy w "Głosie Stargardzkim" 9 czerwca, w Stargardzie złożyła wizytę młodzież z Anglii, Szwecji i Niemiec, współpracująca ze stargardzkim Zespołem Szkół nr 2 w ramach programu Comenius. Została ulokowana w bursie na placu Majdanek, gdzie okazało się, że brakowało papieru toaletowego, zepsute były prysznice, zapchane toalety, był smród. Młodzi goście skarżyli się na te niedogodności.
W bardzo niezręcznej sytuacji znalazły się nauczycieli Zespołu Szkół nr 2 organizujące ich pobyt w Stargardzie. Same nie miały wpływu na wygląd bursy, ale musiały słuchać narzekań.
Na szczęście program wizyty był bogaty w rozmaite wycieczki i spotkania, przez co goście nie musieli przebywać ciągle w bursie.
Poznawanie siebie i krajów
Po tym wydarzeniu dobrą minę do złej gry robi zarówno dyrektor ZS 2 Marcin Przepióra, jak i stargardzki starosta Krzysztof Ciach (powiat zarządza ZS 2 i bursą). W rozmowie z "Głosem" stwierdzili, że nie widzą kłopotu w tym, że zagraniczni goście musieli mieszkać w takich warunkach.
- No pewnie, organizatorzy nie widzą problemu! - komentuje jeden z internautów na www.stargard.com.pl - Wycieczka do Kołobrzegu i dyskoteka w "Mango" rozwiała smród, brud i ubóstwo! Jak wam nie wstyd, nie trzeba było nikogo zapraszać, skoro nie mamy warunków! A nie można było ulokować gości w jakimś hotelu? Jak nas widzą, tak nas piszą! Wstyd!
- Sama byłam uczestniczką tej wymiany i faktycznie sama prawda - pisze internautka. - Aż wstyd żeby nie było papieru toaletowego, oczywiście szybko uczniowie pobiegli do sklepu.
Dyrektor stargardzkiego ZS 2 w przesłanej do "Głosu" odpowiedzi bagatelizuje problem.
- Wymiana młodzieży to nie jest wymiana oficjalnych delegacji państwowych czy politycznych - pisze Marcin Przepióra. - Zawsze, i nie tylko w Polsce, jest na nią przeznaczona ograniczona pula pieniędzy. Tak naprawdę warunki pobytu w innych krajach są podobne. Najważniejsza tak naprawdę jest integracja, poznawanie siebie nawzajem i krajów, które tworzą europejską wspólnotę.
Dyrektor ZS 2 najwidoczniej zapomina, że poznawanie siebie nawzajem i krajów następuje także poprzez warunki, w jakich przyjmuje się gości...
A sobie zrobili
Mieszkańcy Stargardu pamiętają remont siedziby starostwa, który za duże pieniądze powiat przeprowadził w budynku po jednym z internatów szkolnych. I mają żal o to, że na siedzibę starostwa pieniądze się znalazły, a na doprowadzenie do porządku bursy dla uczniów już nie.
- Dzięki temu wydarzeniu wyszło na jaw w jakich warunkach musi mieszkać i uczyć się polska młodzież - komentuje internauta. - Sobie grubą kasę na remonty, a w internatach ochłapy na bieżące naprawy. Na poważne remonty już nie mają kasy. O własne tyłki i wygodę potrafią zadbać.
Nie ma gdzie przyjąć
Jak pokazała wizyta młodzieży z zagranicy, w Stargardzie nie ma szkolnego obiektu, który z powodzeniem i bez wstydu może przyjąć większą grupę osób. Internat w Kluczewie standardem znacznie przewyższa Bursę Szkolną na placu Majdanek, ale może przyjąć mniej gości. A bursa nie może doczekać się poważnego remontu.
- Łatwo komentować jak nie zna się szczegółów - uważa internautka. - To że bursa jest w takim stanie jakim jest wszyscy wiedzą. A czy ktoś ma lepszy pomysł na to, aby ulokować 26-osobową grupę gdzie indziej? I czy takie miejsce w ogóle istnieje w Stargardzie? Bo na hotel trzeba by było wydać grube pieniądze, a skąd je wziąć?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?