Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobry mogą zatrzymać żeglarzy z przystani w Łunowie

Hanna Nowak-Lachowska [email protected]
– To, że bobry łamią drzewa nie jest najgorsze – mówi Roman Gonczar (pierwszy od lewej) prowadząc Dariusza Roszczaka (dyrektora Młodzieżowego Domu Kultury, który prowadzi przystań) w miejsce, gdzie ziemia osuwa się do kanału. – Pnie można usunąć. Gorzej, że budują żeremia nad samym brzegiem, ziemia się osuwa, wpada do kanału i go zamula.
– To, że bobry łamią drzewa nie jest najgorsze – mówi Roman Gonczar (pierwszy od lewej) prowadząc Dariusza Roszczaka (dyrektora Młodzieżowego Domu Kultury, który prowadzi przystań) w miejsce, gdzie ziemia osuwa się do kanału. – Pnie można usunąć. Gorzej, że budują żeremia nad samym brzegiem, ziemia się osuwa, wpada do kanału i go zamula. Fot. Bartek Wutke
Żeglarze z przystani w Łunowie koło Świnoujścia skarżą się, że przez bobry bardzo spłyciło się wejście do ich przystani. Woliński Park Narodowy odpowiada, że bobry są u siebie i radzi żeglarzom polubić te zwierzęta.

Jeszcze niedawno kanałem prowadzącym z jeziora Wicko do przystani mogły płynąć nawet jednostki o zanurzeniu 1,5 metra. Teraz kanał jest płytszy o dobre 30-40 centymetrów.

- Od ubiegłego roku mamy nowoczesny jacht pełnomorski Bojanka - opowiada instruktor na przystani Roman Gonczar. - Niestety, nie możemy nim pływać, bo nie ma szans, żeby przy tej głębokości przepłynąć przez kanał na jezioro.

Bojanka ma 1,47 metra zanurzenia. Do przystani nie mogą też dobijać inne jednostki. Wielu żeglarzy, choćby ze Szczecina, bardzo lubiło zawijać do Łunowa.

- Jeszcze rok temu niektóre dawały radę przejść przez ten kanał - mówi instruktorka Hanna Żurawska. - Teraz już nie.

Zdaniem żeglarzy, wszystkiemu winne są bobry. To one systematycznie zamulają kanał. Jak opowiadają instruktorzy, zwierzęta nad brzegiem kanału budują swoje ostoje, żeremia, co z kolei powoduje osuwanie się ziemi do wody.

- Pierwsze bobry pojawiły się pięć lat temu - mówią instruktorzy na przystani. - Było ich mało i nie wyrządzały szkód. Ale z roku na rok bobrów przybywa. Nie liczymy, ale w tej chwili jest ich naprawdę mnóstwo.
Teren przystani należy do Wolińskiego Parku Narodowego. Użytkownikiem przystani od lat jest Młodzieżowy Dom Kultury ze Świnoujścia. Jego dyrektor Dariusz Roszczak mówi, że najlepszym rozwiązaniem byłoby odłowienie przynajmniej części bobrów i przeniesienie ich w inne miejsce.

- Mamy nadzieję, że dyrekcja Wolińskiego Parku Narodowego zgodzi się z nami - mówi.

Bogdan Jakuczun, główny specjalista ds. ochrony przyrody w WPN, tak nie uważa. Z uśmiechem mówi, że bobry są u siebie i żeglarze muszą je po prostu polubić. Udział bobrów w zamuleniu kanału, jego zdaniem, jest minimalny, jeśli w ogóle.

- To wina cofek i sztormów - twierdzi Bogdan Jakuczun. - Właśnie wtedy po dnie woda ciągnie olbrzymie ilości piasku, które zamulają kanał i basen przystani. Przynajmniej raz na 15 lat trzeba oba akweny pogłębiać.

Choć jest właścicielem terenu przystani, to jednak Woliński Park Narodowy nie będzie się tym zajmował. Zdaniem Bogdana Jakuczuna, żeglarze powinni sami znaleźć pieniądze na pogłębienie kanału.

- To nie jest w interesie naszego Parku - dodaje Bogdan Jakuczun. - My możemy tylko podpowiedzieć, gdzie szukać tych pieniędzy. Są na przykład różne unijne programy. A może Młodzieżowy Dom Kultury w porozumieniu z miastem, mógłby sprzęt do pogłębiania dostać od wykonawcy gazoportu?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński