- Do zapłacenia mieliśmy 113 zł - opowiada małżeństwo ze Stargardu (dane do wiadomości red.). - 100 złotych daliśmy po złotówce. Kasjerka powiedziała, że tych pieniędzy nie przyjmie i od razu zadzwoniła po kierowniczkę. Czynna była tylko ta jedna kasa. Za nami ustawiła się kolejka 7-8 osób. Zaczęli się szybko denerwować.
Za nami stała kobieta z małym dzieckiem, która wyszła zostawiając towar. Usłyszeliśmy, że to przez nas. Podeszła zastępczyni kierownika i była dla nas bardzo niemiła. Powiedziała, że mamy jechać do banku wymienić pieniądze. A przecież w bankach biorą za to prowizję! Gdy w końcu zapadła decyzja, że nasze pieniądze zostaną przeliczone, okazało się, że zajęło to zaledwie 40 sekund. Po co więc było to całe zamieszanie i trzymanie nas przy kasie jak jakiś złodziei?! To jest skandal!
Tak potraktowani klienci zadzwonili na lidlowską infolinię. Kobieta, która odebrała telefon, poinformowała, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i że do klientów na drugi dzień ktoś zadzwoni z wyjaśnieniami. "Głos" także wykręcił numer tej infolinii...
- Poinformowaliśmy klienta o jego prawach i obowiązkach - mówi osoba obsługująca infolinię Lidla (800 507 777). - Sprawa ta została przekazana do naszego biura regionalnego.
Poznański telefon, pod który "Głos" miał się zgłosić z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie, ciągle milczy.
Od czasu tego incydentu minęły ponad 2 tygodnie. Do państwa, którym zrobiono łaskę w przyjęciu pieniędzy do tej pory nikt z Lidla się nie odezwał. Nie usłyszeli słowa "przepraszam".
- Chcemy przestrzec innych przed takimi nieprzyjemnymi incydentami w tym Lidlu - mówią nasi Czytelnicy. - My już tam nie chodzimy na zakupy.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?