Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni okupują szpitale. Brakuje miejsc dla zwykłych pacjentów!

Anna Miszczyk
Fot. Archiwum/Marcin Bielecki
Szczecińskie szpitale zaczynają pełnić rolę schronisk. Bezdomni niewymagający hospitalizacji pozostają na oddziałach, bo nie ma dla nich miejsca w schronisku.

Na oddziale ortopedycznym Szpitala Wojskowego w Szczecinie pacjent po zabiegu leży zazwyczaj około czterech dni. Później wraca do domu. Ci, którzy tego domu nie mają, zajmują łóżko nawet trzy tygodnie. Zajmują - bo szpital nie może przyjąć kolejnych chorych.

- Pacjent czeka długie miesiące na operację, przygotowuje się do zabiegu, jutro ma być operowany i nagle dowiaduje się, że go nie przyjmiemy, bo właśnie trafił do nas bezdomny - mówi płk Dariusz Ksiądz, komendant szpitala.

- Na oddziale ortopedycznym mamy łóżka dla osób po operacjach, więc gdy leży na nim bezdomny, który po założeniu gipsu czy szyny może już wyjść ze szpitala, blokuje po prostu miejsce innym chorym - wyjaśnia lek. Jacek Mańczak, zastępca komendanta.

Ppor. Alicja Bejrowska twierdzi, że schroniska nie chcą przyjmować bezdomnych. - Mówią, że nie mają wolnych miejsc, że tymi ludźmi musiałby się ktoś opiekować, a oni nie mają personelu medycznego - wyjaśnia.

Szpital trzyma więc takich pacjentów i ogranicza przyjmowanie innych chorych. Ale to nie jedyny problem. Bezdomni są zazwyczaj nieubezpieczeni. Trzeba więc za nich załatwiać formalności. W Szpitalu Wojskowym do takich zadań wyznaczono już pracownika. Musi on również obdzwaniać schroniska i wyszukiwać wolne miejsca. O zatrudnieniu nowego pracownika, który miałby wykonywać podobne zadania, myśli już Sylwester Bierzanowski, dyrektor szpitala MSWiA.

- Skala przyjęć takich osób jest już niemała - mówi Sylwester Bierzanowski. - Problem jest jednak nie tylko z bezdomnymi, ale i osobami w podeszłym wieku, po które nie zgłasza się rodzina albo powinny być w domu pomocy społecznej. To powoduje ograniczenie świadczeń dla innych pacjentów.

- Mamy bezdomnego, który leży na naszej chirurgii pół roku - mówi Elżbieta Bernatowicz, zastępca dyrektora szpitala MSWiA. - Ciągle słyszymy, że nie ma dla niego miejsca. I nikt go nie chce przyjąć, bo jest po amputacjach.

Szpitale tracą też finansowo. Za leczenie pacjenta, który miał 5,9 promila Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci. Podobnie jak za sam pobyt w szpitalu. Wyceniane są procedury.

Arkadiusz Orszewski, kierownik schroniska Feniks w Szczecinie potwierdza, że jego schronisko nie może w tej chwili przyjąć bezdomnych. - Nie mamy wolnych miejsc. Zwykle o tej porze mieliśmy około 55 osób w schronisku. Teraz ponad 80 - wyjaśnia. - Wszystkie dolne łóżka, gdzie mogłyby leżeć osoby z gipsem czy po udarach, są pozajmowane. Z tego, co wiem, podobnie jest w innych schroniskach.
Sytuacja jest wyjątkowa, bo zazwyczaj, kiedy robi się ciepło, bezdomni opuszczają schroniska.

- Ci ludzie zwykle wracali o tej porze do altan na działkach. Teraz nie mogą, bo miasto likwiduje ogrody działkowe - mówi Arkadiusz Orszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński