Wygląda na to, że prawdziwe emocje z udziałem Chemika zaczną się dopiero... po zakończeniu sezonu zasadniczego. Po nim nastąpi faza play off o awans z udziałem czterech czołowych drużyn. Wszystko wskazuje na to, że policzanki nie będą miały problemów ze znalezieniem się w tym gronie. Jednak początki meczu w Radomiu nie były optymistyczne.
- W każdym z trzech pierwszych setów przegrywaliśmy kilkoma punktami - zauważa Mariusz Bujek, trener Chemika. - Tyle, że w pierwszym i drugim zdołaliśmy odrobić 5- punktową stratę. A w trzecim rywalki odskoczyły na siedem "oczek" i już nie daliśmy rady. Popełnialiśmy banalne błędy. Właściwie trudno je wytłumaczyć, aby nikogo nie urazić.
W czwartym secie Chemik zaczął lepiej, potem prowadził 20:17, lecz dał się dogonić.
- My jesteśmy sami sobie wrogiem - mówił kiedyś Bujek i powtórzył to w sobotę. - Jak któraś z siatkarek coś zepsuje, to już myśli, że to koniec świata. W czwartej partii sami sobie zafundowaliśmy nerwową końcówkę. Chyba mamy za duży ciężar na plecach. Jak wygrywamy ze sobą, to z przeciwnikiem też sobie radzimy.
Po meczu szkoleniowiec chwalił trzy zawodniczki. - Bardzo dobrze zagrały Katarzyna Ostrowska, Ewa Kwiatkowska oraz Magdalena Soter - mówił. - Słabiej Tamara Kaliszuk, na pewno poniżej możliwości. Zagrywką jak zwykle zagraliśmy nieźle, ale w Radomiu dołożyliśmy do dobrych serwisów także blok.
W drużynie Chemika zadebiutowała nowa rozgrywająca: Małgorzata Sobolewska. Mierzy 180 cm i przyszła z TPS Rumia, który nie otrzymał licencji na występy w I lidze.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?