Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Skowronek: Praca, pressing, ofensywa

Marcin Dworzyński
Artur Skowronek (na zdjęciu) opowiada o ostatnich chwilach przed wyjazdem do Turcji.
Artur Skowronek (na zdjęciu) opowiada o ostatnich chwilach przed wyjazdem do Turcji.
Rozmowa z Arturem Skowronkiem, trenerem Pogoni Szczecin, przed wylotem na drugi zimowy obóz do Turcji. Przed wylotem na drugi zimowy obóz, szkoleniowiec Portowców w ostatnich dniach przebywał na rodzinnym Śląsku. Wczorajszy dzień spędził w samochodowej podróży do Szczecina, skąd dzisiaj, wraz z piłkarzami i sztabem szkoleniowym o godzinie 10 wybierze się do Berlina, a stamtąd samolotem do Turcji.

- Ze Śląska do Szczecina trochę się jedzie. Jest czas by przemyśleć kilka spraw?

- Na pewno myśli się cały czas o planowaniu pracy na jutro, by wszystko funkcjonowało na dobrym poziomie i dało efekt w postaci zwycięstw w lidze.

- Podróż zajmie ok. 7 godzin. Jak wyliczyłem, to wychodzi ok. 20 minut na zawodnika.

- (śmiech) Na pewno są indywidualne przemyślenia, ale spokojnie. Jest także czas na podróż i czas na pracę, także nie wiążmy tego razem.

- A czy w tych myślach jest czas na te o sobie i życiu prywatnym?

- Tak należałoby myśleć, ale tego czasu niestety jest mało i to jest największy problem, ale staram się z tym radzić.

- Czyli w głowie częściej "Pogoń" niż "Skowronek"?

- To jest ze sobą powiązane i to bardzo mocno. Mam nadzieję, że ta więź będzie trwała jeszcze dużo czasu.

- Gdyby wracał pan do Szczecina pociągiem, po drodze minąłby szczęśliwy Poznań (1:1) i wstydliwy Wrocław (0:3).

- Nie odnosiłbym się do tych przystanków w takim aspekcie. Remis z Lechem i porażka ze Śląskiem, to spotkania w których zebrałem bardzo dużo doświadczenia. Mam nadzieję, że będzie ono procentować i wyniki będą lepsze jeśli chodzi o te przystanki.

- Gdyby miał pan wybrać najlepszy mecz Pogoni w tej rundzie?

- Mimo wszystko, debiut i powrót Pogoni do ekstraklasy - Zagłębie Lubin. Ciśnienie bardzo wysokie. Był to bardzo oczekiwany czas. W okresie przygotowawczym osiągaliśmy słabsze wyniki i ten mecz był jedną wielką niewiadomą. Jak się później okazało, trafiliśmy z formą idealnie.

- Paradoksalnie ten mecz był chyba za dobry. Oczekiwania po tym zwycięstwie (4:0) znacznie wzrosły.

- Apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenie. Życie zweryfikowało nas inaczej i może dobrze, że stało się tak na początku, bo nabraliśmy dzięki temu pokory, co później zaprocentowało.

- Wróćmy do "naj". Niedosyt, czyżby Piast Gliwice?

Ja myślę, że ich można naliczyć więcej. Piast Gliwice, Jagiellonia Białystok. Żałujemy także pierwszej połowy z Legią Warszawa.

- A zaskoczenie?

- Pomimo, że jestem tak młodym trenerem, bardzo szybko złapałem kontakt z zespołem i zarządem. Szybko sobie zaufaliśmy. Dzięki temu mogliśmy rozwinąć skrzydła i spokojnie pracować. Nie ma co ukrywać, że w tym aspekcie w Szczecinie bywało różnie.

- Kiedy Skowronek wróci do formy?

- Do pełnej sprawności dopiero koło maja.

- Szkoda bo wasza liga (Rafałowicz, Żmija, Mokry) w siatkonogę jest teraz okrojona.

- Mieliśmy swój system rozgrywek, który w pewnym momencie jak poddałem się zabiegowi zatracił się. Koledzy ze sztabu znów zapisali nową kartę i cały czas dbają o linię.

- Któryś z piłkarzy próbował rzucić trenerowi wyzwanie?

- Tak. Graliśmy między sobą i... niektórzy musieli uznać wyższość trenerów.

- Nazwiska!

- Nie (śmiech).

- Nad morzem obserwowaliśmy Pogoń w wersji 3-5-2, to taki powiew angielskiego Wigan?

- Nie. To kolejne doświadczenie jeśli chodzi o te ustawienie. Po prostu próbujemy czegoś nowego.

- Co takiego zrobił pan z Emilem Nollem, że oglądaliśmy go w tak dobrej formie? W pierwszej lidze grał beznadziejnie.

- Emil dostał nową kartę. Wykorzystał czas i zapisał ją samymi plusami. Na tak słabą opinię jaką mieli względem niego kibice, nie zasłużył. To profesjonalista pełną gębą, potrzeba było tylko czasu.

- Czy na taką krytykę nie zasługuje także Mouhamadou Traore?

- Wierzę, że tak będzie. Cieszę się, że się nie załamuje. Trzeba przyznać, że nie miał najlepsze rundy. Chłopak nie rezygnuje i pracuje ze zdwojoną siłą, co dostrzegam. W grach kontrolnych zaznacza się i to nie tylko bramkami.

- Obecnie jest bardziej przydatny niż Łukasz Zwoliński?

- Nie będę tak tego przyporządkowywał. To odmienni piłkarze, o innych możliwościach. Łukasz poszedł do Arki przekonać nas, że warto będzie na niego stawiać. Wierzę, że tak właśnie będzie w czerwcu.

- Odszedł Sergei Mosnikov. Ma trener pewność, że za jakiś czas nie będzie żałował tej decyzji?

- Pewności nigdy człowiek mieć nie może. Decyzja była świadoma i przez długi czas nad tym myślałem. Sergei był tutaj przez długi czas i nie potrafił się przebić na ten poziom którym sobie wyobrażałem i który on sobie wyobrażał. Widziałem w nim potencjał, ale dzisiaj na tej pozycji są lepsi piłkarze i stąd decyzja o jego odejściu.

- Podczas naszej pierwszej rozmowy razem stwierdziliśmy, że jest pan na etapie budowy nazwiska. Skowronek to jeszcze nie jest willa, ale już domek letniskowy jak najbardziej.

- Uciekam od takich przyporządkowań. Jestem świadomy tego, w którym miejscu się znajduję. Na wynik pracuje nie tylko Skowronek, ale i cały sztab. Wierzę, że wykorzystam szansę, którą od Pogoni otrzymałem. Wtedy będziemy mogli porozmawiać o tych przyporządkowaniach.

- Mówi pan o tej ucieczce. A czy w Szczecinie są takie miejsca do których pan przed piłkarskim zgiełkiem ucieka?

- W chwilach kiedy mam trochę luzu, poświęcam go rodzinie. Wybieramy się wtedy na Wały Chrobrego, tam uwielbiam spędzać czas.

- Zanim objął pan stery, rozkochał w sobie prezesów słynną prezentacją, o której nie chciał pan mówić. Czy przed rundą rewanżową, będzie kolejny pokaz slajdów?

- Jestem trenerem, który lubi mieć to, co robi w formie zapisanej. To co Pogoń zrobiła na boisku i poza nim jest w komputerze, a dane są dostępne dla prezesów. Widzą jaka jest wizja mojej pracy i mogą mnie z tego rozliczać. Wcześniejsza prezentacja zawierała tylko wizję składu i stylu grania Pogoni.

- Wizja została zmodyfikowana?

- Co do gry, to została delikatnie skorygowana. Cały czas chcę by Pogoń grała pressingiem i prezentowała ofensywny styl, ale z równowagą. Mam nadzieję, że to w dotychczasowych spotkaniach było w jakimś stopniu widać, ale trzeba zaznaczyć, że krótko ze sobą współpracujemy. Czas działa na naszą korzyść i ten czas, który jest przed nami, wpłynie na naszą grę jeszcze lepiej.

- Był pan kiedyś w Turcji?

- Nie

- Wobec tego, żona złożyła już zamówienie na prezent?

- Nie (śmiech). Jadę tam do pracy. Mamy rozpisane rzeczy, które musimy wykonać. Oczywiście trzeba znaleźć chwilę, by w tej pracy nie zwariować i może tej Turcji trochę się zwiedzi.

- Jak powiem, powodzenia w rundzie rewanżowej, to oczywiście nie będzie pan się bał odpowiedzieć - dziękuję?

- (śmiech) Oczywiście, że się nie boję. Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński