- Gratulacje dla szczecińskiego zespołu, bo walczyli dziś jak lwy. My do III kwarty też nie wyglądaliśmy pozytywnie, ale w przerwie powiedziałem drużynie, że muszą pokazać serce i zimną głowę na parkiecie. Mieliśmy przestój, King odskoczył, ale w tym sezonie już pokazywaliśmy, że możemy wyjść z tego i wygrać. Takich spotkań za nami dużo i dziś był podobny scenariusz. Dziękuję dla całej rodziny Czarnych Słupsk, bo mocno nas wspierają przez cały sezon. To dla nich i dzięki nim jest ten sukces – mówił Mantas Cesnauskis, trener Czarnych.
Szkoleniowiec słupszczan dostrzegł przełomowy moment meczu.
- Nasi rezerwowi dali nam dużą energię w czwartej kwarcie, poczuliśmy, że możemy wygrać ten mecz, a później liderzy zrobili już swoje. Mamy mocne nerwy, bo w końcówkach taktyka już nie działa, a trzeba grać pod presją – mówił.
- Nie sposób nie zgodzić się z trenerem Cesnauskisem. W trzecim meczu mieliśmy Michała Kroczaka, który był dla rywali zaskoczeniem, a nam pomógł. Dziś takiego gracza nam zabrakło, a goście mieli ich dwóch – stwierdził Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga. - Gratulacje dla Czarnych za awans do półfinału. Ten mecz był jak cały nasz sezon. Potrafimy grać i wygrywać z najlepszymi, a za moment ucieka nam koncentracja i przegrywamy z drużynami słabszymi. Dziś do połowy III kwarty toczyliśmy wyrównany bój ze wskazaniem na nas. Mieliśmy jednak za dużo słabych ogniw – Malachi Richardson nie zaistniał, Filip Matczak jest po chorobie i zagrał bez sił, Sherron grał z chorobą. Za dużo tego i odpadamy. A goście mieli silny mental, bo w ważnych momentach trafiali na dobrej skuteczności.
Kompletnie rozczarował ten, o którym w trakcie sezonu było najgłośniej. Malachi Richardson został zatrudniony jesienią, w CV – występy w NBA i wygrana w tych rozgrywkach z zespołem Toronto. Miał być gwiazdą, ale jedynie w kilku meczach rundy zasadniczej pokazał możliwości. W play-off był po prostu w słabej dyspozycji rzutowej.
- To zawodnik, który musi trafić, by poszło. Jak nie nie wpada, to później mu nie idzie. Dziś był poza meczem. Jedyny plus to 5 asyst. Może za długo go trzymałem, ale wierzyłem w przełamanie – mówił Miłoszewski.
- Daliśmy się przełamać głupimi faulami w III kwarcie. To było coś, co zaważyło, a później naszą frustrację widać było też w ataku – mówił Jakub Schenk, rozgrywający Kinga. - Staraliśmy się walczyć, przed startem play-off byliśmy w ciężkiej sytuacji, ale wychodziliśmy z tego, wygraliśmy ten jeden mecz. Ale chyba taki musiał być koniec.
Schenk zwrócił uwagę na pracę sędziów, ale nie chciał jej oceniać. A można było odnieść wrażenie, że wiele gwizdków było zbyt „miękkich” jak na play-offy.
- Wszystkie mecze w play-off to dużo fauli i dużo rzutów osobistych. Nie tylko w naszych meczach. Możliwe, że sędziowie się zabezpieczają, by gwizdać wszystkie kontakty i później w ten sposób prowadzą spotkania. Nie chcę tego oceniać – mówi Miłoszewski.
Co dalej z Kingiem? Nieoficjalnie mówi się, że zespół ma zostać mocno przebudowany. Nie wiadomo, czy drużyną nadal będzie kierować Arkadiusz Miłoszewski.
- W głowie są różne pomysły, ale nie zastanawiałem się nad przyszłym sezonem. Przychodząc do Kinga dziękowałem za szansę. I nadal jestem za to wdzięczny. Za mną ciężki sezon. Jest tu super klub, super miasto, a kibice zasługują, by mieć super drużynę. Każdy chciałby tu pracować, ale ja nie mam sygnałów, co będzie dalej ze mną w Kingu – odparł Miłoszewski.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?