- W pierwszym meczu w Pogoni zdobyła pani 8 bramek i była najskuteczniejszą zawodniczką swojej nowej drużyny. Czy był to wymarzony debiut?
- Cieszę się z tego debiutu, chociaż miałam jeszcze trochę sytuacji, które można było wykorzystać. Jednak jestem zadowolona, że wygraliśmy ważny mecz i też dołożyłam do tego sukcesu swoje bramki.
- W spotkaniu z AZS Gdańsk można było odnieść wrażenie, że gra pani w Pogoni już kilka lat, a nie dopiero zalicza pierwszy mecz.
- Dobrze mi się gra z dziewczynami i czuję się faktycznie tak, jakbym grała z nimi kilka sezonów. Wiadomo, że są jeszcze jakieś tam nieporozumienia, lecz ogólnie jest fajnie.
- Nie wyszła jednak Pani na parkiet w sobotnim meczu w wyjściowym składzie. Czy nie czuje się Pani trochę tym faktem zawiedziona?
- Nie, nie czułam się zawiedziona. To trener ustala skład, a ja mam do niego zaufanie. To są jego decyzje. Ważne jest, aby dobrze wejść w mecz bez względu na to, czy rozpoczyna się od pierwszej sekundy w pierwszym składzie, czy wchodzi na parkiet w dalszej części. Jak się dobrze gra, to miejsce w składzie nie robi różnicy.
- Dało się zauważyć, że nie ma Pani obaw przed rzutem z dystansu i grą jedna na jedną.
- To prawda, lubię bezpośrednią rywalizację i nie boję się indywidualnych akcji oraz rzutów. Jednak nie po wszystkich próbach piłka trafiała do siatki. Trochę "przypałów" też niestety było.
- Ma Pani niespełna 22 lata, a za sobą już trochę występów w ekstraklasie w Zgodzie Ruda Śląska. Czy to doświadczenie nabyte z ekstraklasy pomogło w debiucie w Pogoni w I lidze?
- Tak, pomogło mi, bo półtora sezonu grałam w ekstraklasie. Różnica między tą klasą rozgrywkową, a I ligą jest przede wszystkim w obronie. Defensywa w ekstraklasie jest zdecydowanie mocniejsza, ale nie spodziewam się też lekkiej gry w I lidze. Tu też jest walka, chociaż można zauważyć, że zawodniczki mają skromniejsze warunki fizyczne
w porównaniu do dziewczyn grających o mistrzostwo Polski.
- A jak to się stało, że została Pani szczypiornistką Pogoni?
- Zgoda Ruda Śląska, gdzie grałam, wycofała się z rozgrywek o mistrzostwo Polski z powodu problemów finansowych i zawodniczki musiały poszukać sobie nowych klubów. Miałam propozycje z Ruchu Chorzów i Jeleniej Góry, ale wybrałam Szczecin, bo tu jest fajna atmosfera. Klub ma ambicje, jest ciekawy, młody, rozwijający się zespół z aspiracjami do awansu. Mam nadzieję, że pomogę w tym awansie i sama też będę mogła dalej się sportowo rozwijać oraz grać coraz lepiej. Koleżanki super mnie przyjęły i na atmosferę nie mogę narzekać.
- Czyli nie ma Pani żadnych problemów z aklimatyzacją w Szczecinie po grze na Górnym Śląsku?
- Problemem jest tylko odległość między Rudą Śląską a Szczecinem. No i klimat jest tu inny, niż na Śląsku. Muszę się do niego szybko przyzwyczaić.
- Z wyborem dyscypliny sportu raczej problemu Pani nie miała, bo przecież Pani to dziecko wychowane na parkiecie.
- Tak, moja mama była wychowanką Piotrcovii, grała w AZS Katowice, a także w Zgodzie Ruda Śląska. Tata zaczynał w Kłodzku, a później zjechał na Śląsk i tam rodzice się połączyli. Ja od dziecka brałam udział w treningach i meczach, zatem oczywiście rozpoczęłam swoją przygodę ze szczypiorniakiem. Ponadto jeszcze moja ciocia, Beata Skura, jest bramkarką Piotrcovii Piotrków Trybunalski i gra w ekstraklasie.
- Kiedy Pani wróci do gry w ekstraklasie?
- Z Pogonią chcę jak najszybciej powrócić do ekstraklasy i będę wraz z koleżankami robić wszystko, aby na koniec sezonu cieszyć się z awansu. To jest mój cel, żeby pomóc, pokazać się z dobrej strony na parkiecie. I żeby powrócić do ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?