Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł nestor szczecińskiego żeglarstwa Kazimierz Rypiński

mdr
Zmarł nestor szczecińskiego żeglarstwa, Kazimierz Rypiński. Zmieniały się epoki, w gruzach legło powojenne żeglarstwo, wielu zapomniało czym ono jest, a on pozostał wierny przedwojennemu jachtingowi i jego zasadom, wpajanym przez generała Mariusza Zaruskiego.
Zmarł nestor szczecińskiego żeglarstwa, Kazimierz Rypiński. Zmieniały się epoki, w gruzach legło powojenne żeglarstwo, wielu zapomniało czym ono jest, a on pozostał wierny przedwojennemu jachtingowi i jego zasadom, wpajanym przez generała Mariusza Zaruskiego.
Kazimierz Rypiński zmarł w sobotę. Był jednym z najstarszych żeglarzy i sędziów żeglarskich w Polsce. Miał 90 lat. Pogrzeb odbędzie się w środę o godz. 12.30 na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Msza zostanie odprawiona w kaplicy cmentarnej.

Kazimierz Rypiński urodził się w Poznaniu w 1920 r. Brał udział w II wojnie światowej. Do Szczecina przyjechał w 1946 r. Działał czynnie w organizacjach jednoczących zachodniopomorskich żeglarzy. Ostatnio był honorowym przewodniczącym komisji historycznej Zachodniopomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.

- Wraz z jego odejściem kończy się pewna epoka, gdzie obowiązywał zasady fair play, a honor i etyka żeglarza były rzeczą świętą - mówi Piotr Owczarski z ZOZŻ. - Dołączył do znanych naszych kapitanów Kazimierza Haski, Jerzego Kraszewskiego, Kuby Jaworskiego, Ludka Mączki, i wielu, wielu innych, którzy rozsławiali nie tylko nasz region, ale również Polskę na świecie.

Pływał po Bałtyku, Morzu Północnym i Atlantyku. Miał na swym koncie ponad 50 tys. Mm. Zaczął pływanie w pierwszym, utworzonym po wojnie w Szczecinie Jacht Klubie Gryf. W jednym z ostatnich wywiadów wspominał te swoje pierwsze kroki w żeglarstwie:

- Latem 1948 r. przyjaciele zaprosili mnie na rejs do Świnoujścia świeżo odbudowanym jachtem Baśka, którego właścicielem i kapitanem był Józef Owieśniak. Po drodze zniosło nas w trzciny. Wydostaliśmy się dopiero przy pomocy kolegów z jachtu Conrad, który później został rozjechany przez statek spacerowy Telimena. To były trudne lata, ale nie brakowało nam optymizmu, a jachting rozwijał się dynamicznie. Tworzyły się koleżeńskie maszoperie, które na różne sposoby zdobywały jachty. Często były to zatopione kadłuby, znajdowane w najdziwniejszych miejscach, a czasem odkupywane przez nas od Ruskich, za co, wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński