Zamieszanie ze stypendiami

Urząd miasta mówi, że to nieporozumienie, ale zapewnia, że odtąd będzie dokładnie przyglądał się, jak wypłacane są pieniądze.
Według rodziców stypendia przyznawane są wbrew zasadom zapisanym w regulaminie ich przyznawania.

- Nasze dzieci mają tylko kilka godzin na zakupy za stypendia - mówił wczoraj jeden z nich. - Dzisiaj podpisały umowy, a już jutro mają przedstawić faktury na to, co za te stypendia kupiły.

Stypendia dostali ci uczniowie, którzy mieszkają na terenach wiejskich, a uczą się w świnoujskich szkołach. W sumie 131 uczniów. Pieniądze dał Wojewódzki Urząd Pracy. Na głowę przypada co miesiąc dokładnie 111, 82 zł. Pierwsza wypłata ma nastąpić w tym miesiącu.

Za te pieniądze uczniowie mogą kupić na przykład przybory szkolne, książki potrzebne do nauki itp, ale także pokryć koszt dojazdu do szkoły lub wykupić obiady. Uczeń musi najpierw zapłacić za to z własnej kieszeni, a potem przedstawić w szkole fakturę.

- Tak nie może być - mówi Bożena Rymsza, podinspektor wydziału oświaty w magistracie o sposobie przyznawania w I liceum. - To jest niezgodne z zasadami przyznawania tych pieniędzy.
Według urzędu, każdy uczeń ma prawo wykorzystać pieniądze do 29 grudnia.

- I do tego dnia może przedstawić fakturę z zakupów - mówi Bożena Rymsza.

Faktura nie musi opiewać dokładnie na kwotę przyznanego stypendium. Może być wyższa albo niższa.

- Jeśli uczeń wyda więcej, to i tak dostanie tylko kwotę miesięcznego stypendium. Jeśli będzie chciał, to nadpłacona kwota zostanie mu odciągnięte ze stypendium w następnym miesiącu - tłumaczy urzędniczka. - Natomiast, jeśli uczeń wyda mniej, to pieniądze, które zostaną. nie przepadają. Przechodzą na następny miesiąc.
Urząd przestrzega jednak uczniów nie odkładali zakupów na następny miesiąc.

- Musimy wypłacić co najmniej 80 proc. przyznanych pieniędzy, żeby je również w następnym miesiącu - dodaje Bożena Rymsza.