MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamierzamy odbudować licea [rozmowa]

Ynona Husaim-Sobecka
Ynona Husaim-Sobecka
Maciej  Kopeć, wiceminister edukacji narodowej a jednocześnie szczeciński radny, były kurator i wicedyrektor XIII Liceum Ogólnokształcącego. Członek Prawa i Sprawiedliwości.
Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej a jednocześnie szczeciński radny, były kurator i wicedyrektor XIII Liceum Ogólnokształcącego. Członek Prawa i Sprawiedliwości. Sebastian Wołosz
Maciej Kopeć: Nauczycieli zwalnia z pracy demografia, a nie Prawo i Sprawiedliwość.

- Minister Anna Zalewska jeszcze pod koniec kwietnia przekonywała, że gimnazja są rzeczą drugorzędną, ważniejsza jest podstawa programowa. Niespodziewanie w tej kwestii zmieniła zdanie. Co było tego przyczyną?

- Cały czas opinię mamy taką samą. Punktem wyjścia do zmiany był całościowy ogląd sytuacji polskiego systemu edukacyjnego, zarówno pod kątem podstawy programowej, jak i dokładnej analizy demograficznej oraz związanego z tym finansowania oświaty. Ta ocena dotyczyła z jednej strony liceum ogólnokształcącego, czyli zmian z roku 2009 roku, które niejako zniszczyły liceum jako kształcenie ogólnokształcące. A z drugiej strony problem pojawia się także na tym najniższym poziomie, czyli edukacji wczesnoszkolnej i nauczania zintegrowanego. Hasła, że w gimnazjum mamy do czynienia z przemocą i agresją nie były dla nas powodem do zmian.

- Gimnazjum do samo zło? Żeby ratować edukację licealną i wczesnoszkolną trzeba zlikwidować gimnazja?

- Istota rzeczy dotyczy podstawy programowej, demografii i powodów, dla których powstały gimnazja. Miały one wyrównywać szanse edukacyjne między miastem a wsią. To był punkt wyjścia. Z badań Instytutu Badań Edukacyjnych, a także NIK oraz PISA wynika, że gimnazja tego zadania nie spełniły. Wystarczy wziąć pod uwagę wyniki testów gimnazjalnych, które pokazują dużą rozbieżność między osiągnięciami uczniów z terenów wiejskich i z dużych miast. Z drugiej strony w dużych miastach też mamy do czynienia ze sporym zróżnicowaniem. Są gimnazja elitarne i ogromna presja rodziców, aby umieścić w nich swoje dzieci oraz zwykłe gimnazja rejonowe. To był kolejny punkt odniesienia. Chodziło także o stworzenie kanonu edukacji ogólnokształcącej. Tu okazało się, że część podstawy programowej nie uda się zrealizować w gimnazjum i umieszczono ją w pierwszej klasie liceum ogólnokształcącego. Do tego dochodzą problemy z organizacją gimnazjum. W reformie Handkego przewidywano, że w gimnazjum będzie co najmniej 150 uczniów. Dzisiaj często jest ich mniej. Optymalne gimnazjum miało liczyć około 300 uczniów. Chodziło o to, aby nauczyciel w takiej szkole miał etat i był blisko związany z tą placówką. Obecnie tak nie jest. Idea mocnego gimnazjum nie istnieje. Większość gimnazjów jest dziś w zespołach szkół razem z podstawówkami. Najczęściej nauczanie trwa od przedszkola, bo utworzone są tam również oddziały przedszkolne. Minister Handke przewidywał, że w Polsce będzie około 5,5 tysiąca gimnazjów. Dzisiaj mamy grubo ponad 7 tysięcy. Wyliczenia wskazują, że liczba uczniów spada, ale liczba gimnazjów rośnie. Samorządy, które zainwestowały w tworzenie gimnazjów, starają się je za wszelką cenę chronić.

- Kiedy można spodziewać się już konkretnych ustaw wprowadzających zmiany?

- To z pewności nie będzie jedna ustawa, ale co najmniej trzy. Do tego będą dodatkowe akty wykonawcze. Kluczowa ma być ustawa o ustroju szkolnym, którą chcemy pokazać jesienią.

- Kiedy te zmiany miałyby wejść w życie? 1 września przyszłego roku?

- Chcielibyśmy dotrzymać tego terminu.

- Jest pan wiceministrem edukacji, a jednocześnie radnym. Samorządy są w stanie przygotować się w ciągu kilku miesięcy do tak dużej operacji? Tak naprawdę wszystko musi być gotowe do końca lutego, bo w marcu zaczynają się nabory do szkół.

- Razem z okresami przejściowymi, wydaje mi się to realne.

- Czy rząd przygotował na to pieniądze? Oprócz przygotowania szkół, trzeba pomyśleć także o odprawach dla nauczycieli.

- Kwestia finansowania to mity, które są celowo podsycane. Nauczycieli zwalnia demografia, a nie Prawo i Sprawiedliwość. Sposób finansowania szkół oparty o subwencję oświatową powoduje, że pieniądz idzie za uczniem. Nauczycieli broni Karta Nauczyciela, ale jak nie ma uczniów, to i Karta nie pomoże.

- Czy ministerstwo wyliczyło ilu nauczycieli straci pracę?

- Cała idea polega na tym, jak zostanie określony ramowy program nauczania. To wcale nie musi oznaczać wbrew pozorom aż tak daleko idących zmian. Liczba godzin, które były do zrealizowania w 3 lata w gimnazjum zostanie rozłożona na 8 lat szkoły podstawowej.

- Minister edukacji twierdzi, że zostanie zmieniona podstawa programowa. Czy jakieś przedmioty ulegną wzmocnieniu? Jako nauczyciel historii pewnie będzie pan domagał się zwiększenia liczby godzin przeznaczanych na ten przedmiot.

- Bronię przede wszystkim przedmiotów przyrodniczych, bo uważam, że to im stała się największa krzywda - szczególnie w liceum ogólnokształcącym. W zasadzie niezależnie od tego, dopóki reforma nie „dojdzie” do liceum ogólnokształcącego przedmiot „przyroda” powinien być rozdzielony na biologię, chemię, geografię i fizykę. To nie musi oznaczać radykalnej tzw. „siatki godzin”.

- Jako nauczyciel słynnego XIII LO, z pewnością zna sprawę elitarnych gimnazjów, które powstały przy dobrych liceach. W przypadku Szczecina większość z nich, to oblegane przez uczniów, gimnazja językowe. Po reformie przystaną istnieć. Czy nie szkoda ich osiągnięć?

- Kwestią kluczową jest słowniczek i opisanie, co to jest szkoła i czym jest oddział. Można określić, że to będzie oddział dwujęzyczny, szkoła międzynarodowa czy sportowa, itd. Nie musi to oznaczać przekreślenia dotychczasowych osiągnięć. Jeżeli popatrzymy na liczby godzin w gimnazjach językowych to rzeczywiście jest ich dużo, ale nie ma sposobu weryfikacji, który by sprawdzał na ile ta rozbudowana tzw. „siatka godzin” została zrealizowana. Często gimnazja te były furtką do tworzenia szkół bez obwodów. Był to sposób na powstawanie elitarnych gimnazjów.

- Jako nauczyciel XIII LO jest pan przeciw elitarnym szkołom?

- To było podnoszone w czasie konsultacji. Można sobie wyobrazić funkcjonowania szkół elitarnych w formie eksperymentu albo innowacji pedagogicznych. Taka możliwość zostanie utrzymana.

- Opozycja zarzuca, że jest to furtka do wymiany dyrektorów szkół, a przy wyborze nowych, znaczący głos będą mieli mianowani przez PiS kuratorzy.

- Można powiedzieć, że to teoria spiskowa, nawet dość zabawna. Chcemy, aby w komisji było teraz dwóch rodziców, a nie jeden i dwóch nauczycieli, a nie jeden - jak dotychczas. To nawet wzmacnia pozycję dyrektora i uniezależnia go od dwóch pozostałych organów: kuratora i samorządu. Do tej pory dyrektor musiał liczyć się z wójtem, burmistrzem i prezydentem. Teraz musi wziąć pod uwagę czynnik społeczny, liczyć się ze związkiem zawodowym, nauczycielami i rodzicami.

- Po szkole branżowej będzie możliwość zdobycia jedynie licencjatu. To postawienie szlabanu na dalszą edukację.

- Absolwenci branżowych szkół mogą skończyć szkołę ogólnokształcącą dla dorosłych i podejść do egzaminu maturalnego. Ta drożność jest zachowana. Po samej branżowej szkole faktycznie można tylko skończyć wyższą szkołę zawodową.

- Jednocześnie o rok skracacie im wykształcenie ogólne.

- To jest pytanie: na ile te przedmioty ogólnokształcące były w gimnazjum realizowane? Teraz uczeń wybierając technikum czy szkołę zawodową ma uzyskać przede wszystkim kwalifikacje zawodowe. To był często pojawiający się postulat.

- Czy planowane są zmiany w egzaminie maturalnym?

- Kwestia matury jest bardzo odległa, bo tak naprawdę będzie dotyczyć roku szkolnego 2022/2023.

- Do tego czasu nic się nie zmieni?

- To jest kwestia zastanowienia się nad egzaminem rozszerzonym, który zdają uczniowie technikum. Pokazuje brak przygotowania do zdawania niektórych przedmiotów. Wielu uczniów technikum przystępowało do egzaminu dlatego, że musiało, ale bez specjalnej wiary, że coś im się z tym arkuszem egzaminacyjnym uda zrobić. Zastanowienia wymaga również egzamin ustny z języka polskiego. Wprowadzona obecnie formuła ma swoje ograniczenia w zakresie tworzenia zestawów pytań. Podnoszona jest kwestia testu i eseju. Istnieje duże społeczne zapotrzebowanie, aby uczeń mógł się szerzej wypowiedzieć. Pojawia się jednak pytanie o obiektywizm oceny takiej formuły. Nie bez znaczenia jest tu tzw. „syndrom miłosierdzia”, który zaczyna się w okolicy 30 procent. Esej czasami „pomaga” w osiągnięciu tych wymarzonych 30 procent. Dlatego jest pomysł rozdzielenia arkuszy i dwóch osobnych sprawdzających. To na razie propozycje.

- Czy te wszystkie zmiany podniosą jakość kształcenia?

- Uczeń idący do szkoły ponadgimnazjalnej, w teorii, po roku mógł podjąć decyzję o wyborze profilu. W rzeczywistości nikt nie traktował klas pierwszych jako ogólnych, od razu następowało profilowanie, czyli od razu trzeba było podjąć decyzję życiową. Powrót do 4-letniego liceum odsunie moment podejmowania ważnych decyzji. W polskim patrzeniu na edukację za mało patrzy się na rodzica. Tymczasem 80 procent rodziców chce, by ich dzieci miały wykształcenie wyższe. Jest duży nacisk na edukację, który praktycznie nie występuje w innych krajach. Z tego około 70 procent rodziców na wsi chciałoby, by ich dzieci studiowały. W miastach powyżej 100 tysięcy ten odsetek jest wyższy. To ogromna presja. Dodatkowo z badań gimnazjalistów wynika, że około 60 procent z nich, czyli mniej niż rodziców, chciałoby skończyć studia. Czynnikiem rozstrzygającym o sukcesie edukacyjnym dziecka jest rodzic, to znaczy jego pozycja materialna, wykształcenie, aspiracje, a nawet liczba książek w domu.

- Aspiracje i ambicje są ważne. Kwestia jeszcze w intelektualnych możliwościach uczniów. Czy nie jest tak, że uczelnie zaniżają wymagania?

- 25 lat transformacji przekonały, że studia wyższe są gwarancją sukcesu. Rzeczywiście niż demograficzny sprawił, że dość łatwo dostać się na studia. Uczelnie też mogłyby wprowadzać limity, ale tego nie robią. Tym sposobem na historię można dostać się teraz nie zdając historii na maturze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński