Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadyszka Portowców, a do końca roku jeszcze dwa mecze

(mc)
Jakub Bąk i jego koledzy z Pogoni nie mają ostatnio dobrej passy. Przed nimi w tym roku jeszcze spotkania z Jagiellonią i Wisłą. Z prawej Wojciech Golla.
Jakub Bąk i jego koledzy z Pogoni nie mają ostatnio dobrej passy. Przed nimi w tym roku jeszcze spotkania z Jagiellonią i Wisłą. Z prawej Wojciech Golla. Sebastian Wołosz
Koniec roku nie sprzyja Portowcom. W T-Mobile Ekstraklasie nie wygrali już od pięciu spotkań. Fizycznie zespół wygląda dobrze, ale zwycięstw nadal brakuje. Do końca roku Pogoń czekają jeszcze dwa mecze.

Pogoń straciła punkty kolejno z Widzewem Łódź (1:2), Zagłębiem Lubin (1:1), Legią Warszawa (1:3), Zawiszą Bydgoszcz (1:1) oraz Śląskiem Wrocław (1:1). Paniki w obozie Portowców nie ma, bo zespół jest nadal w górnej połówce tabeli, jednak rywale są coraz bliżej.

Coś w machinie trenera Dariusza Wdowczyka się zacięło w tych ostatnich spotkaniach. Jedni mówią, że brakuje szczęścia, inni, że sprzyjających decyzji sędziowskich. Nie da się jednak ukryć, że od kilku miesięcy Portowcy nie grają już tak skutecznie. Liga tej jesieni jest długa, trzeba rozegrać 21 spotkań. Całe szczęście, że zespół fizycznie wygląda dobrze, zawodnicy biegają do końca spotkania, nie widać po nich, by oddychali rękawami, choć mimo wszystko oddają końcówki spotkań rywalom. Portowcy w czterech ostatnich meczach jako pierwsi obejmowali prowadzenie, ale nie wygrali żadnego z nich.

Czasami wydaje się, że Pogoń ginie od własnej broni.

- To, że w przeszłości obaj byliśmy obrońcami nie oznacza, że Pogoń ma grać mało odważnie. Chcemy położyć nacisk na ofensywę - mówił ostatnio drugi trener Pogoni, Maciej Stolarczyk.

Zarówno on, jak i trener Wdowczyk, w czasie kariery zawodniczej grali w obronie. Jednak ich pomysł na tę drużynę jest ofensywny. Portowcy w ataku mają grać wysoko, boczni obrońcy akcji na własnej połowie niemal nie zaczynają. Podobnie w destrukcji. Wysoki pressing to także jedna z wytycznych dla piłkarzy. Szczecinianie starają się zabrać piłkę już na połowie rywala i szybko przejść do ataku. Tyle tylko, że by skutecznie egzekwować te wskazówki, potrzebna jest niemal perfekcyjna gra w obronie całego zespołu. Bo gdy pressing kilku zawodników się nie udaje, rywale w kilka sekund mogą się przenieść pod bramkę Pogoni. Tak było często w meczu z Zawiszą i tak też zdarzało się we Wrocławiu.

Stąd również spora liczba fauli i kartek dla Portowców w tym sezonie. Bo gdy rywal wyjdzie składnie spod pressingu, czasami zatrzymać go można jedynie faulem. Stąd też niechlubne prowadzenie Pogoni w klasyfikacji żółtych kartek. Po poniedziałku Portowcy mają już ich aż 46 na koncie. Drugi jest Śląsk - 44, a trzecia Wisła Kraków - 43. Oprócz tego szczecinianie dostali jesienią już cztery czerwone kartki. Raz Wojciech Golla sfaulował wychodzącego na czystą pozycję gracza Korony i raz tak samo zachował się Edi Andradina w meczu z Górnikiem Zabrze. Obu przebija jednak głupota Donalda Djousse. Wszyscy rozumiemy poświęcenie i zaangażowanie, jednak Kameruńczyk dostał w tym sezonie dwie czerwone kartki, obie po wejściu na murawę. I nie ratował drużyny, tylko dwa razy bezmyślnie wchodził w nogi rywala. W poniedziałek dostał zaledwie kilkadziesiąt sekund (wchodził w 94. minucie), ale i tak zdążył wyciąć gracza Śląska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński