To nie żart. Michał, syn znanego w naszym województwie trenera Zdzisława Gogola, wyszukuje informacje, których potrzebuje trener kadry Marco Bonitta.
- Szukam i analizuję dane o grze reprezentacji Polski i jej rywali - wyjaśnia Michał Gogol. - Jestem takim siatkarskim skautem.
Trzeba znać włoski
Skaut kojarzy się z wyszukiwaniem młodych talentów.
- To głównie w piłce nożnej. W siatkówce to są ludzie, którzy nagrywają mecze i potem tworzą materiały potrzebne szkoleniowcom do odpraw - wyjaśnia rozgrywający Morza.
Jak Michał trafił do kadry?
- Od małego miałem smykałkę do komputerów - mówi. - Zostało mi do dziś, bo studiuję elektronikę w Politechnice Szczecińskiej. Pomysł zajęcia się opracowywaniem danych podsunął mi kiedyś mój ojciec. Powiedział "weź, spróbuj" i tak się zaczęło. Robiłem statystyki dla kadry juniorów, kadetów, drugiej reprezentacji, czyli tzw. kadry B. Aż dostałem propozycję bycia drugim skautem w pierwszej reprezentacji żeńskiej.
Robienie statystyk to jedno, ale nie tylko tym zajmuje się Gogol.
- Na specjalnym włoskim oprogramowaniu zajmujemy się też analizą gry - wyjaśnia. - Program jest kompletnie po włosku, bo pasuje zarówno trenerowi męskiej kadry, Raulowi Lozano, jak i Bonicie. Dlatego muszę w podstawowym stopniu znać ten język, a konkretnie siatkarskie słowa. W mojej pracy nie chodzi tylko o wyliczenie np. skuteczności ataku. Chodzi też o to, by zobaczyć jakie są choćby kierunki ataków, czy serwisów poszczególnych zawodniczek.
Gogol był już m.in. na ostatnich mistrzostwach Europy kobiet. Jak wyglądała jego praca?
- Byłem w belgijskim Charleroi i nagrywałem trzy mecze dziennie, a potem je bardzo szczegółowo analizowałem - wyjaśnia. - Nie znaczy to, że potem przygotowuję dla trenera czyste założenia taktyczne na mecz. To szkoleniowiec decyduje o taktyce, ja mu tylko przedstawiam dane. Im więcej się ich przejrzy, tym więcej się wie.
Pije się dużo
A obaj reprezentacyjni szkoleniowcy, Lozano i Bonitta, podkreślają, że w meczach na najwyższym poziomie, w tych najważniejszych spotkaniach, o sukcesie decydują szczegóły.
- W meczach z Rosją czy Włochami o wyniku setów przesądzają maluteńkie szczególiki - potwierdza Gogol. - Np. to, czy ktoś w obronie stanie na boisku w danym miejscu, czy metr dalej.
Teraz Michał będzie wykonywał swoją pracę w Japonii, podczas ważnych dla Polski zawodów Pucharu Świata.
- To chyba będzie najbardziej męczący turniej w moim życiu - uważa. - Będą trzy mecze dziennie i wszystkie trzeba będzie nagrywać i analizować, bo nie wiadomo, co się może potem przydać. Czyli czeka mnie jakieś siedem godzin w hali, a potem powrót do hotelu, obiad, kąpiel i analiza do późnych godzin nocnych. Trzeba będzie mało spać i wypić hektolitry kawy oraz coli - śmieje się.
Morze-Bałtyk ważniejsze niż ekstraklasa
Gogol miał też kilka propozycji z Polskiej Ligi Siatkówki, ale odmówił.
- Uczę się w Politechnice Szczecińskiej, więc nie mam za dużo czasu, by jeździć dość daleko do jakiegoś klubu - tłumaczy. - Gdyby któryś z tych klubów był niedaleko Szczecina, to może tak. A tak to wolę zająć się pomaganiem Morzu-Bałtyk w awansie do I ligi.
Czy to się uda?
- W poprzednim sezonie byłem niemal pewny, że tak - twierdzi nasz rozgrywający. - Zabrakło nam trochę szczęścia. No i przyszły kontuzje, z którymi teraz też mamy kłopoty. Mam jednak nadzieję, że w dalszej części sezonu nas ominą i odegramy znaczącą rolę w walce o awans.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?