Do tragedii doszło 10 października 2017 roku w Szczecinku. 25-letnia Paula S. urodziła dziecko do sedesu po czym wyrzuciła przez okno łazienki z mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Armii Krajowej. W wyniku odniesionych obrażeń chłopczyk zmarł po pięciu dniach w szpitalu. Maleństwo na gołej ziemi przy pobliskim śmietniku znalazła pani Danuta, pielęgniarka, która mieszkała niedaleko. - Leżał nagi, cały brudny od ziemi - opisywała. Zauważyła ślady krwi poporodowej. Jeszcze przed przyjazdem karetki reanimowała tracące oddech dziecko.
Prokurator Łukasz Elzanowski ze Szczecina w mowie końcowej przekonywał, że dowody wskazują jednoznacznie na zamiar zabójstwa. - Świadczy o nim to, co Paula S. robiła przed porodem, jak i w jego trakcie. Chciała upewnić inne osoby, że nigdy nie była w ciąży. Zaprzeczała też, gdy o ciążę pytali ją matka i konkubent. Wiedząc, że zbliża się poród, weszła do łazienki, puściła wodę, by jej szum zagłuszył akcję porodową. Działała metodycznie, spójnie, logicznie i konsekwentnie. Rozerwała pępowinę, wyrzuciła dziecko przez okno, posprzątała. Łożysko spakowała do siatki, którą umieściła później pod łóżkiem i zaczęła się bawić z roczną córką - zwięźle opisał oskarżyciel. Prokurator Elzanowski wskazał też na opinię biegłych psychiatrów, którzy jednoznacznie orzekli, iż 25-letnia oskarżona w momencie popełnienia czynu nie miała zniesionej ani ograniczonej poczytalności. - Działała podczas porodu, ale nie pod jego wpływem. Jako matka miała obowiązek chronić dziecko, opiekować się nim, a pozbawiła syna życia - zaakcentował Elzanowski, żądając dla Pauli S. kary 25 lat pozbawienia wolności.
Obrońca Pauli S., adwokat Tadeusz Czernicki przekonywał sąd, że jego klientka działała nieumyślnie. - Sam poród był dla niej zaskoczeniem. Do piątego miesiąca nie wiedziała, że jest w ciąży - podkreślił. - Myślała, że poroniła. Jej działanie nie było racjonalne. Sama wyjaśniała, że „coś” wpadło do muszli i „wyrzuciła jak kartkę”. Nie słyszała żadnych dźwięków, a przecież gdy urodzone dziecko zderza się z brutalną dla niego nową rzeczywistością, płacze. Pierwszy poród był dla oskarżonej jak katusze. Oznaczał kilkugodzinny ból. Tym razem nic nie czuła - mówił adwokat Czernicki. Dodał też, że Paula S. została w życiu pozostawiona sama sobie. - Pogubiła się. Dziś sądzimy całe jej dotychczasowe życie, ale i przyszłość. Powinna wrócić do społeczeństwa, bo ma do kogo - wskazał obrońca. Mówił o 2-letniej córeczce oskarżonej, o widzeniach z dziewczynką w areszcie. - Moja klientka już ponosi karę. Już została osądzona. W miejscu zamieszkania niemal szubienicę jej postawiono. Media nie są w stanie przekazać społeczeństwu jak skomplikowaną miała sytuację - podkreślił obrońca Pauli S.
Tadeusz Czernicki wnioskował o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Paula S. została skazana na 10 lat pozbawienia wolności. Sąd orzekł, że wyrok 25 lat więzienia ma charakter „eliminacyjny" i nie znalazł podstaw, by wymierzyć tak surową karę. Wyrok jest nieprawomocny.
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?