Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykrzyczeć ból

Piotr Jasina, 31 marca 2006 r.
Pokój Magdy dzisiaj wygląda prawie tak samo, jak przed dwoma laty...
Pokój Magdy dzisiaj wygląda prawie tak samo, jak przed dwoma laty... Piotr Jasina
Chcielibyśmy krzyczeć, żeby wszyscy pamiętali. Mówienie przynosi ulgę. Cały czas tym żyjemy. Nasze dziecko zamordowane, morderca nie znaleziony.

- Tak, bardzo chciałabym porozmawiać z mordercą - mówi Małgorzata. - Może to mi nie pomoże, ale chcę wiedzieć, jak było. Chcę to usłyszeć.

Madzia...

Lubiła robić wszystko, wszędzie było jej pełno. W szkole założyła klub fanów Harrego Pottera. Brała udział w olimpiadach matematycznycyh, przygotowywała się do olimpiady z języka polskiego. Należała do chórku kościelnego. Była bardzo ciekawa świata, interesowała się przyrodą, chłonęła wiedzę. Ze wszystkim radziła sobie doskonale, o pomoc zwracała się bardo rzadko.

"O to jest dzień, który dał nam Pan. Cieszmy się nim i radujmy się nim" - śpiewała w chórku ze swoją młodsza siostrą Martynką w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, podczas porannej mszy. Śpiewała, nie przeczuwając, że robi to już po raz ostatni.

Tego samego dnia późnym popołudniem poprosiła rodziców, by pozwolili jej pojeździć rowerem po Wielgowie z koleżanką Anią. Pojawiła się w domu około godz. 19. Chciała pojeździć jeszcze trochę, do godz. 20. Zapytała czy może.

- Pozwoliliśmy, wyjątkowo. To przecież święta. Nawet jej nie widziałam, kiedy wybiegła, byłam w łazience - wspomina matka.

- Kiedy szukaliśmy córeczki, około godz. 4-5 rano zadzwoniła do mnie mama Ani - opowiada Małgorzata. - Przerażonym, łkającym głosem mówiła o śnie swojej córki. Ania nagle się przebudziła i z płaczem zaczęła opowiadać, że widziała jak mężczyzna łapie Madzię włochatą ręką. Opisywała miejsce, w którym się to działo. W pewnym momencie zorientowałam się, że w opisywanym miejscu właśnie się znajdowaliśmy.

Magdę znaleźli rano. Około 2 km od domu. W lesie. Rower znalazł jeden z mieszkańców, marynarz. Ponieważ wypłynął w morze, ten fakt ujawniono po miesiącu, kiedy wrócił.

Przy moście nad autostradą, przy drodze z Wielgowa do Załomia znaleźli wypisany starannie patyczkami napis "A. Mackiewicz". Na pewno tu była, raczej za pierwszym razem. Być może chciała w to miejsce dojechać ponownie. Nie dotarła?

Rano jeden z sąsiadów jadąc do pracy zauważył wiszące na gałęzi spodnie.

- To były spodnie Madzi - mówi Małgorzata. - Pojechaliśmy w to miejsce. Znaleźliśmy w pobliżu jej zegarek, bluzeczkę i ją. Madzia leżała przykryta mchem, bez bielizny, butów, kurtki.

Nie wolno jej było jeździć po lesie.

- Ciągle ją przestrzegałam, jeszcze kilka dni wcześniej mówiłam Madzi, że może stać się nieszczęście, że może być zgwałcona, zamordowana - dodaje.

Więcej o tragedii w papierowym wydaniu magazynu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński