Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrywa ławka

Rozmawiał Wojciech Kukliński
Piotr Dębowski relacjonował dla nas występy siatkarek w mistrzostwach Europy.
Piotr Dębowski relacjonował dla nas występy siatkarek w mistrzostwach Europy. Archiwum
Rozmowa z Piotrem Dębowskim, dziennikarzem sportowym

Kim jest

Kim jest

Piotr Dębowski urodził się 19 września 1965 w Koszalinie. Jest dziennikarzem i komentatorem sportowym. Jest absolwentem Technikum Elektronicznego w Koszalinie, następnie studiował na wydziale elektroniki Politechniki Szczecińskiej. W czasie studiów rozpoczął pracę w mediach: w komercyjnym radiu As oraz w Ośrodku Regionalnym TVP w Szczecinie. Od stycznia 1998 r. w Redakcji Sportowej TVP 1. Obecnie jest prezenterem i komentatorem TVP. Specjalizuje się w siatkówce, tenisie stołowym oraz łyżwiarstwie szybkim. Nominowany do nagrody głównej w kategorii Dziennikarz Roku 2006 na Międzynarodowym Festiwalu Filmów i Programów Sportowych w Warszawie. Stały komentator meczów Ligi Światowej polskich siatkarzy. Komentator TVP na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney 2000, Atenach 2004 i Turynie 2006 oraz siatkarskich Mistrzostwach Świata (1998 Japonia, 2000 Argentyna) i Mistrzostwach Europy (2005 Rzym i 2007 Luksemburg). W 2006 r relacjonował dla TVP historyczne Mistrzostwa Świata siatkarzy, w których Polacy wywalczyli srebrne medale. Pierwszy polski dziennikarz, który odwiedził w Argentynie z kamerą Raula Lozano - trenera Reprezentacji Polski Siatkarzy. Autor reportażu "Argentyńskie Tango Raula Lozano" oraz "Perugina" o najlepszej siatkarce Europy w 2005 roku, Dorocie Świeniewicz.

- Czy zgodzi się pan z oceną Marco Bonitty, trenera "Złotek", który stwierdził, że ich występ w mistrzostwach Europy był niezadowalający?
- Czuję, zapewne tak jak większość kibiców, pewien niedosyt, ale powiem tak: katastrofy nie było. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział, że w mistrzostwach dotrzemy do półfinału, uznany zostałby za kogoś, kto postradał zmysły. Wówczas nasza żeńska reprezentacja w siatkówce praktycznie nie istniała, a wiele dziewczyn nie chciało w niej grać. Bonitta podjął się niezwykle trudnego zadania i zaczął mozolne budowanie zespołu. Uważam, że swojego dzieła jeszcze nie dokończył...

-... musimy jednak pamiętać, że podczas rozgrywek Grand Prix Polki grały już bardzo dobrze.
- Zwycięstwa nad Chinkami, czyli mistrzyniami olimpijskimi, oraz Rosjankami i Włoszkami mają oczywiście swoją wartość, jednak musimy zdać sobie sprawę z tego, że w turnieju finałowym nasze dziewczyny wygrały już tylko jeden mecz. Teraz było podobnie. Znakomicie przeszły fazę grupowych eliminacji i dopiero w pojedynku dającym prawo walki o złoto przyszedł ten słabszy moment.

- Słabszy moment, czy może konflikt w drużynie nie pozwolił "Złotkom" na zdobycie trzeciego z rzędu europejskiego złota?
- Wszystkie te plotki o panującym rzekomo konflikcie w zespole należy włożyć miedzy bajki. Byłem na tyle blisko z tą drużyną, że szybko zorientowałbym się, że coś z nią jest nie tak. Prawda jest taka, że Polki bardzo chciały wygrać. Może nawet za bardzo.

- A jak w takim razie skomentuje pan słowa naszej rezerwowej rozgrywającej, Izabeli Bełcik, która w jednym z wywiadów powiedziała, że w momencie, gdy trener nie chciał jej wpuścić na boisko, "poczuła się jak szmata"?
- Może pod wpływem silnej emocji Bełcik powiedziała coś takiego. Zresztą jeżeli grupa ludzi spędza z sobą tak dużo czasu, to zawsze między nimi dojdzie do jakichś nieporozumień. Ale zapewniam, nie rzutowały one na wynik.

- Może potwierdzić pan fakt chęci zakończenia sportowej kariery przez naszego kapitana, Dorotę Świeniewicz?
- Nie mogę, bo po prostu nie chcę w tę informację wierzyć. Dorota to bardzo ambitna zawodniczka, która planowała zakończenie kariery dopiero podczas igrzysk olimpijskich. Uważam, że nawet jeżeli w chwili wewnętrznego załamania coś takiego powiedziała, to moim zdaniem nie powinna jeszcze rezygnować. Po urodzeniu dziecka powraca powoli do wysokiej formy.

- Na początku listopada Polki uczestniczyć będą w rozgrywkach Pucharu Świata. Stać nas na sukces w tej imprezie?
- Jeżeli pojedzie tam cała drużyna, to możemy sprawić niespodziankę. Inną sprawą jest przygotowanie pod względem fizjologicznym drugiego szczytu formy w tak krótkim czasie. Wiadomo przecież, że główną imprezą tego sezonu był występ w mistrzostwach Europy. Jeżeli Marco Bonitta nakłoni do gry wszystkie dziewczyny, to powinno być dobrze. W siatkówce bowiem nie można odnieść sukcesu grając szóstką czy siódemką zawodniczek. Gdy w dwa tygodnie trzeba stoczyć aż jedenaście meczów, to o sukcesie decyduje ławka, czyli dziewczyny, które na co dzień są uzupełnieniem podstawowego składu.

- Na koniec proszę ocenić postawę w mistrzostwach dwóch byłych zawodniczek klubów z naszego regionu: Mileny Rosner (Czarni Słupsk) i Marii Liktoras (Chemik Police)?
- Liktoras w moim odczuciu spisała się znakomicie. To bez dwóch zdań najlepsza aktualnie środkowa w Polsce. Potrafi również wykonać wręcz perfekcyjnie akcje z obiegnięciem. Jeśli chodzi o Rosner, to jej głównym zadaniem w kadrze jest przyjęcie. Gdy Dorota Świniewicz nie ma dnia albo gra słabiej, wówczas na placu boju pojawia się Rosner. Milena odegrała bardzo ważną rolę w zwycięskim pojedynku z Bułgarkami, a teraz grać będzie w najlepszym europejskim klubie Play Radio Foppapedretti Bergamo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński