Ponad rok po tym, jak dziecięcy szpital przy ul. św. Wojciecha stał się częścią lecznicy w Zdrojach, pacjenci nadal walczą z organizacyjnymi problemami. Tym razem chodzi o zamieszanie z telefonami. Rodzice małych pacjentów zaalarmowali nas, że mają utrudniony dostęp do specjalistów. Dziecko Magdaleny Goławskiej potrzebowało pilnej konsultacji lekarskiej, a kobieta nie mogła skontaktować się z prowadzącym lekarzem.
- Syn jest pod opieką poradni nefrologicznej przy ul. Wojciecha. Od dwóch tygodni nie mogę dodzwonić się do szpitala - zaalarmowała nas zdenerwowana Czytelniczka. O tym, że telefon, dzięki któremu do tej pory kontaktowała się z lekarzem jest nieaktualny, dowiedziała się przez przypadek. - Po wielu zabiegach dotarłam w internecie do numeru , który miał połączyć mnie z centralą. Wielokrotnie próbowałam się tam dodzwonić, ale bez przerwy słyszałam, że linia abonencka jest uszkodzona - denerwuje się kobieta.
Zdesperowana matka zadzwoniła w końcu do Telekomunikacji Polskiej. Chciała zgłosić awarię. Tam poinformowano ją, że taki numer nie istnieje i prawdopodobnie szpital zmienił operatora. - To chyba jakieś cuda. Żeby w dzisiejszych czasach nie można było ustalić numeru telefonu - dziwi się kobieta.
Więcej o sprawie w dzisiejszym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?