- Rozmawiamy podczas benefisu Moniki Pyrek. Proszę powiedzieć, jaką sportsmenką jest nasza tyczkarka?
- Przede wszystkim Monika zapewniła wielkie emocje wielu kibicom w ostatnich kilkunastu latach. Moja kariera rozminęła się jej występami na lekkoatletycznych stadionach. Ale na pewno trzeba jej oddać to, że ma wielki wkład w tworzeniu naszej potęgi w skoku o tyczce kobiet. W czasie mojej kariery nawet nie przypuszczałem, że kobiety mogą skakać na wysokość bliską pięciu metrów. Monika brała czynny udział w śrubowaniu tych osiągnięć. Wspólnie z Anną Rogowską wywindowała polską tyczkę na europejski i światowy poziom.
- A jaka jest nasza Pyrek prywatnie?
- Jest szczególnie uzdolniona na różnych polach. O tym może świadczyć choćby zwycięstwo w "Tańcu z Gwiazdami" (śmiech). Monika jest przemiłą osobą i to jej pomaga zjednywać wielu przyjaciół. Jest lubiana przez innych sportowców. Została wybrana do Komisji Zawodniczej IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych), a to już o czymś świadczy. Cieszy się dużym szacunkiem, ale pracowała na to wiele lat.
- Sama idea benefisu. Co pan o takich imprezach myśli?
- Sam pomysł jest fantastyczny. Takich pożegnań sportowców praktycznie się nie organizuje. Taka formuła, jak tu w Szczecinie, jest więcej, niż standardowa, ale tak należy oceniać całą karierę Moniki. Ale fajnie, że właśnie z taką pompą kończy przygodę z tyczką nasza mistrzyni. Bardzo mi się to podoba. Brakuje doceniania naszych sportowców w różnych dziedzinach, więc może także dzięki temu benefisowi ludzie zauważą, jak ważne jest zwrócenie uwagi na wielkie sukcesy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?