Ostatni raz ta sztuka udała mu się 30 października 2004 roku, kiedy jeszcze występował w barwach drugoligowego Widzewa Łódź. Wówczas nie wpuścił bramki w spotkaniu z MKS Mława. Później rozpoczęła się niezbyt dobra passa dla naszego bramkarza.
Jeszcze grając w Widzewie wpuścił w kolejnych dwóch spotkaniach mistrzowskich trzy bramki (z ŁKS Łódź dwa gole i z Kujawiakiem jednego). Następnie w rundzie wiosennej w barwach Pogoni w dwóch spotkaniach rywale strzelili mu pięć goli (Legia trzy i Górnik dwie).
Po raz pierwszy Pesković zagrał "na zero" w Poznaniu w spotkaniu przeciwko Lechowi. Jednak mecz przerwano w 39 minucie przy stanie 1:0 dla Pogoni i będzie dokończony dopiero 27 kwietnia. W minioną sobotę wreszcie słowacki bramkarz portowców rozegrał pełne 90 minut bez straty gola, a Pogoń zwyciężyła Groclin 1:0.
- Chciałoby się rzec: wreszcie - mówi Boris Pesković. - Czuję się świetnie. To fajnie, że wreszcie moja zła passa się skończyła. Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej i nie będę miał okazji do wyciągania piłki z własnej siatki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?