Czekanie na zabiegi przez trzy miesiące i dłużej to już norma. Perspektywy na przyszły rok też nie są optymistyczne. Lepiej nie będzie, bo nowy kontrakt jest niewystarczający, a uzdrowisko (przynajmniej na razie) nie ma pomysłu, jak rozwiązać problem pacjentów z NFZ.
Tymczasem krajowi pacjenci żalą się, że są traktowani jak ludzie drugiej kategorii.
- Niemców i Skandynawów to przyjmują od ręki. Bo oni płacą w euro. A my, mieszkańcy miasta, za których płaci Fundusz, nie możemy się dopchać - mówili nam ludzie w kolejce do rejestracji.
Pani Aniela choruje na osteoporozę. W sierpniu dostała od lekarza skierowanie na 10 zabiegów.
- Już nie zliczę, ile razy próbowałam się zarejestrować - żali się. - Ostatnio w miniony poniedziałek. Przyszłam wcześnie rano, a już w kolejce było przynajmniej 50 osób. I znów się nie dostałam. Co mi po tym skierowaniu, skoro nie mogę go wykorzystać?
- Jasne, że są problemy z rejestracją - odpowiada prezes Uzdrowiska Świnoujście S.A. Piotr Głod na pytanie, dlaczego trzeba tyle czekać na zabiegi. - Ale to nie do nas z tym problemem, tylko do Narodowego Funduszu Zdrowia, który przyznaje takie, a nie inne limity przyjęć pacjentów.
Dodaje, że w tej chwili uzdrowisko przekroczyło przyznany przez NFZ limit o 14 tys. złotych.
- Udało mi się jeszcze wynegocjować z Funduszem dodatkowe 24 tys. złotych. Dzięki temu, będziemy mogli w grudniu przyjąć więcej pacjentów, niż to było planowane - zaznacza Piotr Głod. - Ale wiadomo, że pieniędzy i tak nie wystarczy dla wszystkich, którzy mają skierowania na zabiegi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?