Julianna Kowalkowska od lat prowadzi w Wolinie sklep mięsny. Z urzędem skarbowym rozlicza się poprzez kartę podatkową. Od czasu jak w mieście powstało Netto i Biedronka zarabia znacznie mniej.
- To jest dramat. Podatku płacę tyle samo, ile płaciłam wcześniej. Tymczasem obroty spadły o ponad 45 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem. Na zasady ogólne nie przejdę, bo to jest strasznie dużo papierologii - mówi pani Julianna.
Jak tłumaczy w urzędzie skarbowym dowiedziała się, że burmistrz może jej obniżyć kartę podatkową. Poszła więc do urzędu.
- Ale burmistrz nie chciał w ogóle ze mną rozmawiać. Powiedział mi tylko, że za luksus trzeba płacić - żali się kobieta. - Jaki luksus?!
Burmistrz Eugeniusz Jasiewicz odpiera zarzuty. Twierdzi, że radził jedynie Juliannie Kowalkowskiej, żeby przeszła na ogólne zasady rozliczania się z urzędem skarbowym.
- Zwróciła się do mnie pismem o obniżenie kwoty podatku - przyznaje Eugeniusz Jasiewicz. - Nie widzę jednak na razie do tego podstaw. Mamy dopiero pierwszy kwartał roku i za wcześnie mówić, czy ten spadek obrotów będzie długotrwały. Oczywiście pani Kowalkowska może się od mojej decyzji odwołać.
Pani Julianna nie jest jedyną właścicielką sklepu, w którym spadły obroty po otwarciu sklepów Netto i Biedronka.
- Kogo by nie spytać, to wszyscy stracili - mówią kupcy. - Jest też sporo osób, które w ogóle musiały zamknąć swoje interesy. Dlaczego tak musi być, że jednym taki duży sklep daje pracę, a innym ją odbiera.
Eugeniusz Jasiewicz w rozmowie z nami powiedział, że na to on jako burmistrz wpływu nie ma.
- Wolność gospodarcza dotknęła także Wolin - mówi Eugeniusz Jasiewicz. - Takie są prawa rynku. Każdy mieszkaniec ma prawo wybrać, gdzie będzie robił zakupy spożywcze.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?