54-letni Ryszard Wiśniewski w Stargardzie znany jest jako "Wiśnia". Ponad 20 lat stał na bramce w stargardzkich dyskotekach. Nie ukrywa, że pił, ćpał, siedział za kradzieże i pobicia. Trzy lata temu zszedł ze złej drogi. Skończył z używkami, zaczął ćwiczyć, zapewnia, że nie robi już nic złego. Po tym, jak usłyszał głos, który powiedział, że nie może w ogóle pić alkoholu, bo wtedy znów sięgnie po narkotyki, nawrócił się na wiarę, chodzi do kościoła.
- Moja zmiana to rewolucja - mówi Ryszard Wiśniewski. - Jestem czysty i chcę żeby policja w końcu dała mi spokój!
Na początku roku pod swoim oknem "Wiśnia" zobaczył radiowóz. Jest w konflikcie z sąsiadką i domyślił się, że to ona na niego nasłała policję. Ustawił w telefonie nagrywanie. Patrol wpadł do mieszkania bez przedstawienia się, bez podania przyczyn interwencji. Gdy zapytał o co chodzi, młody policjant wykrzyknął "o gów..., jak nie wiesz o co chodzi!".
- Chwycił za broń i ją przeładował, co słychać na nagraniu - opowiada. - Kozak jestem, ale się wystraszyłem. Policjantka chciała mnie uderzyć w twarz, odchyliłem się i trafiła w ramię. Wzięła ode mnie dowód, potem nim rzuciła. Mówili do mnie na "ty", choć są o połowę młodsi. Chcieli mnie sprowokować. Zadzwoniłem na komendę, ale dyżurny nie przysłał patrolu.
Ryszard Wiśniewski napisał skargę na policjantów. Zastępca komendanta stargardzkiej policji odpisał mu, że została uznana za zasadną.
Więcej o sprawie przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu Głosu oraz w e-wydaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?