- Otrzymałem akredytację fotograficzną z dwutygodnika Bravo Sport, bowiem od dawna fotografuję występy Adama Małysza na zawodach Pucharu Świata.
W trakcie igrzysk Brandt z bliska oglądał i fotografował wszystkie trzy konkursy w skokach narciarskich. - Medale zdobyte przez Adama sprawiły mi wielką radość. Tego uczucia nie zapomnę do końca życia. Byłem też na meczu hokejowym USA-Rosja, oglądałem występ Jagny Marczułajtis, przypatrywałem się rywalizacji saneczkarzy. Jednak do USA poleciałem przede wszystkim, aby być blisko skoczków - przyznał.
Z USA przywiózł wiele zdjęć i kilka pamiątek. Bodaj najcenniejszą jest numer startowy Svena Hannavalda, w którym Niemiec wystąpił w konkursie na dużej skoczni. - Są na nim autografy wszystkich medalistów olimpijskich w skokach narciarskich.
Wbrew pozorom wyjazd do USA wcale nie był bardzo drogi. - Nocleg u rodziny mormonów kosztował mnie 30 dolarów za dzień, a wynajęcie samochodu na okres całych igrzysk kosztował mnie zaledwie 150 dolarów. Duże wrażenie zrobiły na mnie kontrole. Na każdym kroku byliśmy sprawdzani, mimo że miałlem akredytację. Wstęp do wioski olimpijskiej był dla nas praktycznie niemożliwy - przyznał Brandt.
Dziś wieczorem w Boston Pub przy al. Niepodległości 22 odbędzie się otwarcie galerii z olimpijskimi zdjęciami autorstwa Marka Brandta. Autora niestety nie będzie. W czwartek rano wsiadł do samolotu do Lahtii, gdzie rozegrane zostaną kolejne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?