Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weronika Sawicka, studentka ze Szczecina, debiutuje na rynku powieścią dla kobiet. Poznaj "Bad Girl"

Monika Piątas
Monika Piątas
fot.: Agata Wysocka
Weronika Sawicka pochodzi ze Szczecinka, ale większość swojego dorosłego życia spędziła w Szczecinie. Ma dopiero 22 lata, a za nią już premiera pierwszej powieści „Bad Girl". Czy zawsze chciała być pisarką? Jak dostała szansę na wydanie książki? I jak zareagowali na to jej bliscy? Przekonajcie się sami.

O czym jest twoja debiutancka książka „Bad Girl"?

- Jest to historia o dziewczynie Sam, która ma jasno określony cel w życiu. Nie chce się rozpraszać niepotrzebnymi zdarzeniami i osobami na swojej drodze. Życie jednak ma dla niej inne plany, które całkowicie zmieniają jej punkt widzenia. To powieść o miłości, marzeniach i przyjaźni z silną kobietą w roli głównej.

Zawsze chciałaś być pisarką? Jak narodziła się ta pasja? Może studia pchnęły cię w tym kierunku?

- Jeszcze w liceum miałam małe marzenie, żeby kiedyś napisać książkę. Lubiłam czytać i raz nawet próbowałam coś napisać – nie wyszło, ale się nie przejęłam, tak miało być. Pomyślałam, że może za kilka lat znów spróbuję. Jednak od zawsze ciągnęło mnie bardziej do czytania niż samodzielnego tworzenia. Tak naprawdę dopiero pisząc „Bad Girl” zdałam sobie sprawę ile radości mi to daje, byłam podekscytowana każdym rozdziałem. Jest to coś, co mogłabym robić na stałe. A widząc reakcje osób, które przeczytały książkę – serce eksploduje (uśmiech). A studia? Na dziennikarstwo też trafiłam z przypadku (śmiech).

Weronika Sawicka, studentka ze Szczecina, debiutuje na rynku powieścią dla kobiet. Poznaj
fot.: Agata Wysocka

Książka powstała raczej w niecodziennych warunkach, między studiami i kończeniem pracy dyplomowej. Opowiedz, jak to się stało, że zdecydowałaś się na pisanie w tak pracochłonnym okresie?

- Rok temu dostałam informację o konkursie pisarskim od przyjaciółki. Wydawnictwo Kobiece szukało autorki powieści, która znalazłaby się w portfolio ich imprintu Zespołu Niegrzecznych Książek. Był tytuł, gotowa okładka, brakowało treści. Pomyślałam, że skoro okładka jest fioletowa, a uwielbiam ten kolor (śmiech), pomysł ciekawy – to postanowiłam zaszaleć. Myślałam, że nie spodoba mi się w procesie tworzenia i odpuszczę, ale z każdą stroną było coraz lepiej. Sama siebie zaskoczyłam, bo mam naprawdę słomiany zapał (śmiech). Koniec nadsyłania gotowych książek w konkursie pokrywał się z wysłaniem skończonej pracy licencjackiej. To był czas intensywnej pracy nad ukończeniem studiów, ale musiałam ustalić sobie hierarchię ważności. Chciałam skoncentrować się na książce, bo uwierzyłam w tę historię. Wiedziałam, że licencjat i tak napiszę, więc postawiłam wszystko na jedną kartę. Skupiłam się na książce i się opłaciło. A! I oczywiście się obroniłam! (śmiech).

ZOBACZ TEŻ:

Jak uważasz, co wpłynęło na sukces twojej powieści?

- Starałam się stworzyć historię, która nie powiela istniejących schematów. Wiadomo, że trudno stworzyć coś, czego jeszcze nikt nie napisał. Ale postanowiłam wymyślić coś, co sama chciałabym przeczytać. Udało mi się odejść od popularnych wzorów, ale mimo to nie jest to aż tak bardzo oryginalna historia. Jednak chyba musi mieć w sobie to coś, co przykuło uwagę wydawnictwa (uśmiech).

„Bad Girl” to romans, a nawet erotyk. Jak zareagowali Twoi bliscy na książkę?

- Kiedy dowiedziałam się, że wygrałam, zaczęłam udostępniać informacje na swoich mediach społecznościowych. Zaczęły się telefony. Zadzwonił do mnie wujek i zapytał wprost czy napisałam książkę o seksie (śmiech). Musiałam tłumaczyć, że to historia miłosna, komedia romantyczna, a nie książka o seksie. Szufladkowanie wręcz mnie irytowało, takie były wymogi konkursu, które spełniłam. Pamiętam, że zadzwoniła do mnie mama, była zapłakana i myślałam, że coś się stało. A ona się wzruszyła, bo przeczytała książkę. Mówiła, że bardzo jej się podoba i jest dumna. To dla mnie najważniejsza opinia.

A utożsamiasz się z bohaterką?

- Główna bohaterka Sam to silna kobieta. Dostała sporo moich cech, nie do końca świadomie. Poczucie humoru, które przewija się przez całą książkę jest totalnie moje. Żarty są czerpane z życia – sama ich używam albo słyszałam u znajomych. Myślę, że jest to osoba, którą może kiedyś chciałabym być. Ma cechy, które chciałabym mieć, na przykład pewność siebie i determinacja, ale nie jestem chyba jeszcze w tym momencie życia. Ale Sam ma też mnóstwo wad, dzięki którym jest bardziej realna.

A co powiesz o sytuacjach w książce? Nawiązują czasem do twoich własnych historii, pragnień, fantazji?

- Nie, całkowicie to zmyśliłam. Jedynie motyw dążenia do spełnienia marzeń mógłby w jakimś stopniu mnie dotyczyć. Ale przy problemach i przeszkodach na tej drodze puściłam już wodzę fantazji.

Weronika Sawicka, studentka ze Szczecina, debiutuje na rynku powieścią dla kobiet. Poznaj

Książka wydana jest pod twoim nazwiskiem przy angielskim tytule. Nie myślałaś, żeby napisać ją pod pseudonimem?

- Myślałam. Wiele autorek pisze pod takimi pseudonimami, że zastanawiam się czy to Polka. Jak zaczęłam tworzyć tę książkę, rozważałam co będzie, jeśli wygram. Zastanawiałam się, czy chciałabym, żeby ktoś wiedział, że ten erotyk-romans napisałam ja. Ale kiedy okazało się, że wygrałam – byłam tak dumna, że zrezygnowałam z pomysłu, niech świat wie, że to ja (śmiech). Przeszło mi przez myśl, żeby napisać „Werka Sawicka”, bo nie lubię swojego pełnego imienia (śmiech).

ZOBACZ TEŻ:

Czyli jesteś zadowolona z efektu końcowego? Po upływie czasu zmieniłabyś coś w treści albo procesie twórczym?

- Sprawdzając już skończoną książkę, zastanawiałam się czy naprawdę ja to napisałam (śmiech). Nie chciałabym nic zmienić, dodać czy odjąć – jest idealna. Spędziłam na pisaniu 4 miesiące i miałam tylko jedną przerwę na 2 tygodnie przez zaliczenia na studiach. Myślę, że jak na pierwszą książkę to całkiem niezły czas. Z aktualną wiedzą pewnie napisałabym szybciej. Ale i wtedy bardzo dobrze rozłożyłam sobie poszczególne rozdziały w czasie.

Jak już mówimy o rozdziałach. Każdy kolejny to tytuł piosenki.

- Tak i jest ich 59! (śmiech). Częściowo są to piosenki, które akurat słuchałam albo które lubię i pasowały do klimatu danej części. A w niektórych nawet sens utworu pasuje do akcji! Można je sobie włączyć i wczuć się w klimat podczas czytania.

Możemy czekać na więcej? Wydanie pierwszej książki na pewno otwiera drogę do zawodu. Czujesz, że teraz twoje życie potoczy się inaczej?

- Dostałam już kilka zapytań, czy napiszę kontynuację lub nową książkę. Głównie do recenzentów. Ogromnie się cieszę, że ludziom podoba się mój styl, moje żarty. Oczywiście, że chciałabym pisać dalej. Powoli pracuje nad inną historią, może coś z tego będzie. Znalazłam drogę, która chciałabym iść, dopóki chciano by to czytać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński