Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd marszałkowski zakupił defibrylatory. Mają ratować życie [film]

mdr
Pokaz działania urządzenia zamontowanego w sejmiku wojewódzkim. Przyglądają się wicemarszałek Marek Hok i przewodniczący sejmiku Olgierd Geblewicz (od lewej).
Pokaz działania urządzenia zamontowanego w sejmiku wojewódzkim. Przyglądają się wicemarszałek Marek Hok i przewodniczący sejmiku Olgierd Geblewicz (od lewej). Fot. Andrzej Szkocki
W sejmiku zamontowano defibrylator. To jedno z pięciu urządzeń, które zakupił urząd marszałkowski. Pozostałe zainstalowano w budynkach urzędu przy ul. Korsarzy, Piłsudskiego, Kolumba i Hołdu Pruskiego. Pomysł ich zakupu rzucił kilka miesięcy temu podczas obrad sejmiku radny niezależny Bartosz Kasznia.

Dziś zademonstrowano dziennikarzom, jak działa defibryletor. Urządzenie jest zautomatyzowane, tak więc nawet osoba nieprzeszkolona może za pomocą niego udzielić pierwszej pomocy.

- Kodeks pracy zobowiązuje pracodawcę również do przeszkolenia pracowników, a my mamy zamiar zaznajomić wszystkich urzędników - mówi wicemarszałek Marek Hok. - Nigdy nie wiadomo, kiedy ta wiedza może się przydać, a często uratowanie życia, to kwestia reakcji otoczenia w ciągu pierwszych minut.

Defibrylator, to urządzenie oddziałujące na mięsień sercowy prądem stałym o odpowiednio dużej energii. Celem jego działania jest wytłumienie chaotycznych impulsów elektrycznych, które przepływają przez serce i umożliwienie mu powrotu do normalnej pracy.

- 90 proc. zatrzymania krążenia jest wynikiem migotania komór, czyli stanu, który wymaga użycie defibrylatora - mówi prezentując urządzenie Marcin Badowski, dyrektor KS WZ, dyplomowany ratownik medyczny. - Bateria wystarcza na 30 defibrylacji, w przypadku nieużytkowania sprzętu maksymalny czas bez wymiany to okres 3 lat. Jednorazowe elektrody są wymieniane łącznie z baterią.

W Polsce planuje się na wzór Stanów Zjednoczonych upowszechnienie użycia defibrylatorów w miejscach dużych skupisk ludzkich. Budynki urzędu marszałkowskiego, jak również sejmiku, gdzie dokonywano pokazu (miesięcznie przewija się przez gmach ok. 5 tys. osób) zaliczane są do takich miejsc.

- W ciągu roku przez sejmik przewija się ok. 5 tys. osób, są to nie tylko radni, ale i uczniowie uczestniczący choćby w lekcjach samorządowych czy uczestnicy organizowanych tutaj konferencji - mówi Olgierd Geblewicz, przewodniczący sejmiku. - Chcemy, aby było to miejsce dla nich bezpieczne. Ponadto w pobliżu znajduje się Wojewódzki Urząd Pracy, jeden z wydziałów Uniwersytetu Szczecińskiego, stacja benzynowa, przystanek tramwajowymi. Tak więc w razie wypadku, wszystkie osoby znajdujące się w okolicy mogą z tego urządzenia skorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński