Wczoraj przed południem portowcy trenowali warianty ofensywnego zakończenia akcji. Było dużo strzałów.
- Nie spać, szybko uderzać. Łabędź staraj się podkręcać - nie dawał spokoju piłkarzom.
Trzeba przyznać, że portowcom dopisywała celność. Bramkarze mieli pełne ręce roboty. Na zajęciach nie było chorego Krzysztofa Pilarza. W zastępstwie, w pocie czoła, pracowali Bartosz Fabiniak, Waldemar Grzanka i jeden z juniorów.
W drugiej części treningu szczecinianie ćwiczyli zagrania ze skrzydeł. Tu mocno pracował Rafał Grzelak na... prawej stronie. "Śmigał" między tyczkami ustawionymi w nieregularnych odstępach. Po dryblingu dogrywał piłkę do Olgierda Moskalewicza.
- Świetnie. Tak trzymaj - cieszył się Baniak.