MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Terapia Witkacym? W Słupsku to możliwe. Tak robi Przemysław Laskowski

Anna Czerny-Marecka
Anna Czerny-Marecka
Stanisław Ignacy Witkiewicz uznawany jest za twórcę trudnego w odbiorze. Niezrozumianego. Szalonego. Nie zniechęciło to Przemysława Laskowskiego, który wykorzystuje dzieła genialnego artysty do pracy z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. A inspiracją do takiego działania były dwa organizowane w Słupsku konkursy: "Witkacy pod strzechy" i "Witkacy i ja".

Przemysław Laskowski jest aktorem i oligofrenoterapeutą. W pierwszym zawodzie spełnia się w teatrze Władca Lalek, w drugim - jako terapeuta w Warsztacie Terapii Zajęciowej Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnościami Intelektualnymi, Koło w Słupsku.

Pracuje z osobami w różnym wieku i z różnym stopniem niepełnosprawności, a więc i różnymi metodami. Czy bycie aktorem pomaga mu w zawodzie terapeuty? I tak, i nie, ponieważ nie da się pracować z podopiecznymi PSONI  typowymi teatralnymi sposobami. Chociażby ze względu na to, że niektórzy z nich mają ograniczenia mowy. Mogą jednać grać ciałem, mogą malować, rysować, fotografować, mogą tworzyć na wiele innych sposobów.

Oryginalną propozycją Przemysława Laskowskiego jest sięganie do twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza. Swoje doświadczenia i dokonania w tym zakresie zebrał w wydanej niedawno publikacji „Witkacy w terapii”. Znajdziemy w niej całą masę zdjęć i ilustracji, a także krótki opis kilkunastu działań, poczynając od „Przenajczystszej Formy” (wystawa plastyczna - 2013 rok), a kończąc na „Cyrku Witkacy” (spektakl, 2023 rok). Niektóre z tych projektów można znaleźć na platformie YouTube: „WiTkiewicZ”, „Karaluchy”, „Obrazki ruchomo-śpiewacze dla krzywaków i krzywaczek”.

Dlaczego Stanisław Ignacy Witkiewicz?

- Bo twórczość Witkacego jest jak cebula, wielowarstwowa - odpowiada Przemysław Laskowski. - Dlatego w terapii zajęciowej można wykorzystać ją w taki sposób, że będzie ciekawa i zrozumiała dla osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Nie będziemy oczywiście debatować nad teorią Czystej Formy, ale możemy wykorzystywać jako inspirację chociażby życiorys Witkacego, jego młodzieńcze dramaty, malarstwo, specyficzny, pełen zabawnych neologizmów język. Witkacy okazuje się bogatym źródłem, z którego czerpiemy, pracując nad głosem, gestem, mimiką, całym ciałem. Uwalniamy emocje, uczymy się ich, rozmawiamy o nich, a także o relacjach między ludźmi i ważnych dla nas sprawach.

A w efekcie powstają różnorodne projekty: wystawy prac plastycznych i fotografii, spektakle, filmy, komiksy i inne.

Uczestnicy witkacowskich zajęć pokazują efekty swojej pracy szerszej publiczności na takich m.in. konkursach, jak „Witkacy pod strzechy” i „Witkacy i ja”. Często zdobywają za swoje projekty nagrody. Mieli wystawy w filiach Miejskiej Biblioteki Publicznej, brali udział w wydarzeniach organizowanych na przykład przez Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, pokazywali się także poza Słupskiem.

Jak mówi Przemysław Laskowski, dla nich taki kontakt z żywym odbiorcą, zmierzenie się z innymi uczestnikami konkursów, to doping do pracy, zachęta, żeby obalać kolejne bariery, a wreszcie radość i satysfakcja.

- Każdego niemal dnia z uporem maniaka poszukuję sposobów, które umożliwią moim podopiecznym doświadczania pełni człowieczeństwa. I tu właśnie w sukurs przychodzi mi Witkacy, a raczej dwie cykliczne imprezy, których celem jest popularyzacja życia i twórczości tego artysty - napisał Laskowski we wstępie do witkacowskiej publikacji. - To dzięki nim każdego roku mobilizuję siły uczestników (zajęć w PSONI - dop. red.), by pokonywać kolejne naszych własnych ograniczeń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza