- My, uczestnicy tamtych wydarzeń i tych wcześniejszych, w Grudniu '70, nadal żywo mamy je w pamięci, ale wierzę, że młodzi ludzie też będą tamten tragiczny okres pamiętać - powiedział Władysław Brygman.
W 1970 roku, gdy robotnicy protestowali, miał 15 lat. Został postrzelony w miednicę na placu, gdzie w 2005 r. odsłonięto pomnik poświęcony Ofiarom Grudnia`70 w ramach obchodów 25. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.
Brygman postrzał ledwie przeżył. Przeszedł kilka operacji. Mimo nich od 38 lat chodzi o kulach. Gdy pomnik odsłaniano wypowiedział głośne podówczas słowa, emitowane na cała Polskę przez telewizję:
- Przyrzekam, że oni żyją w naszych sercach i żyć będą. I niech już nigdy brat nie strzela do brata za kromkę chleba i przekonania.
- Ja jestem ze wschodnich stron Polski, gdzie rząd ma poparcie 70 proc., a w Szczecinie odwrotnie, ale pamięć o stanie wojennym jest powszechna, bez względu na poglądy polityczne - mówi Edward Gałązka, który jako stoczniowiec został pobity, trafił do szpitala, a po wyjściu nie mógł już znaleźć pracy. Wyjechał więc za granicę.
- Obawiam się, że w świadomości współczesnego młodego pokolenia te rocznice grudniowe są zupełnie niezrozumiałe - mówi mec. Bartłomiej Sochański. Jako jeszcze uczeń liceum nr 5 stał w 1970 roku przed palącym się komitetem wówczas Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (dziś Banku PKO BP). - Ci młodzi ludzie często nie rozróżniają, co działo się 13 grudnia, a co 17 grudnia, to dla nich równie odległe daty, jak bitwa pod Grunwaldem. Na szczęście ostatnio to się zmienia i młodzi ludzie coraz lepiej poznają naszą trudną historię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?