Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szachowy "skandalista" z turnieju w Policach uniewinniony

Krzysztof Dziedzic
Krzysztof Ejsmont - szachista o którym poprzez policki turniej zrobiło się głośno w Polsce.
Krzysztof Ejsmont - szachista o którym poprzez policki turniej zrobiło się głośno w Polsce. Tomasz Łój
Krzysztof Ejsmont z Hetmana Częstochowa został uniewinniony. Komisja orzekła, że nie ma dowodów na to, że podczas turnieju korzystał z komputera.

21-letni dziś Ejsmont był w lipcu ubiegłego roku rewelacją polickich zawodów. Grał z numerem 15 (to oznacza, że z grona startujących szachistów miał dopiero piętnasty ranking pod względem siły, tzw. ELO). Nie był więc zaliczany do grona faworytów. Jakież więc było zdziwienie, gdy młody zawodnik wygrywał partię za partią - i to ze znacznie lepszymi rywalami. Ejsmont jako mistrz krajowy pokonywał mistrzów międzynarodowych i arcymistrzów.

Nie ma dowodu, tylko poszlaki

Powstało podejrzenie, że zawodnik nie gra sam - że za pomocą nadajnika i odbiornika kontaktuje się z kimś, kto siedzi przy silnym komputerze szachowym. I to komputer podpowiada Ejsmontowi najlepsze ruchy. Ejsmont grał bowiem lepiej niż słynny Rosjanin Garri Kasparow za najlepszych lat.

I dlatego po siódmej rundzie Ejsmont został wykluczony z turnieju. - Nie miałem wątpliwości i musiałem wykluczyć go z turnieju - mówił w lipcu sędzia turnieju, Wenanty Błażejczak. - Oparłem się na opinii świadków rozmowy z nim i teoriach szachowych.

- Było wiele opinii, że arbiter główny pochopnie wykluczył Ejsmonta z turnieju - przyznawał organizator turnieju Mieczysław Manik, który też uważał że Ejsmont gra nieczysto. - Dlatego czekamy na decyzję Polskiego Związku Szachowego.

I decyzja nadeszła. Związkowa Komisja Wyróżnień i Dyscypliny stwierdziła, że "sędziowie nie dysponowali niepodważalnymi dowodami (że Ejsmont gra nieczysto - dop. red.), a analizy partii programem "Rybka" (to z tego programu, charakteryzującego się bardzo dużą siłą gry miał korzystać zawodnik) mogą stanowić co najwyżej poszlakę w rozpatrywanych sprawach".

W tej sytuacji komisja nie widziała podstaw do karania Ejsmonta, anulując jego wcześniejsze zawieszenie.

Trzeba złapać za rękę

Nasz komentarz

Krzysztof Dziedzic
Przypływ geniuszu
- Krzysztof Ejsmont grał w Policach na poziomie przekraczającym ludzkie możliwości - przyznawali uczestnicy turnieju analizujący jego ruchy. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, iż grał jak geniusz. Powołana do zbadania jego sprawy komisja w Polskim Związku Szachowym wyszła z takiego założenia. Wypada mieć nadzieję, że nie był to jednorazowy przypływ geniuszu - i teraz cały świat usłyszy o Ejsmoncie.

- Problem korzystania przez szachistów z programów komputerowych podczas turniejów jest problemem światowym - wyjaśniał w rozmowie z "Głosem" przewodniczący komisji, Stanisław Kornasiewicz. - Niedawno w USA była specjalnie poświęcona temu konferencja z szachistami i... prawnikami. Wyszło, że trzeba mieć niezbite dowody na oszustwo, trzeba złapać oszusta za rękę, bo inaczej, to wykluczając go z zawodów można mieć później sprawę w sądzie. Poziom gry Ejsmonta był zdumiewający, ale nigdzie nie jest powiedziane czy napisane, że nie może mu wyjść wspaniały turniej. Zabrakło niezbitych dowodów na oszustwo, dlatego podjęliśmy decyzję o uniewinnieniu.

Jak podobne problemy rozwiązywać w przyszłości?

- Niedawno słyszałem o... zastosowaniu bramek to wykrywania metalu - mówi Kornasiewicz. - Był zawodnik na jakimś turnieju, który grał zadziwiająco dobrze. Wprowadzono bramkę i... jego dobra passa się skończyła. Wyniki były na poziomie jego wcześniejszych możliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński