Losy tej wojny rozstrzygną się w dwóch bitwach. Pierwsza rozegra się w kwietniu i maju w czterdziestu trzech miejscach na terenie miasta. Tam, gdzie owady się wylęgają, zostaną zaatakowane bronią masowej zagłady, czyli środkiem larwobójczym. Większość larw powinna zginąć od broni chemicznej. Ale komary to twardy przeciwnik. Część larw na pewno przeżyje. Przepoczwarzy się. I wtedy czeka je kolejna bitwa.
- Odymimy je środkiem owadobójczym. Ale to najmniej wydajny sposób walki z tymi owadami. Wszystkich nie da się w ten sposób wytępić - mówi Krzysztof Szpytko, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i środowiska Urzędu Miejskiego w Świnoujściu.
Te, które przeżyją, ruszą do ataku na ludzi i będą ciąć niemiłosiernie. Do tego ich szeregi zasilą "wojska zaciężne", wiatr przywieje na pewno szwadrony liczące tysiące owadów spoza miasta. Ta wojna jest bardzo kosztowna. Tępienie owadów będzie kosztowało miasto w tym roku około 300 tys. złotych.
W tym tygodniu zostanie rozstrzygnięty przetarg na odkomarzanie miasta. Firma, która go wygra, stoczy bój z przeciwnikiem, którego, tak do końca nie da się pokonać.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?