Konstrukcja obiektu chwieje się w posadach. Górą chodzą grzybiarze, pół metra pod walącą się platformą biegnie drut pod napięciem 3 tysięcy volt, po torach pędzą pociągi, a urzędnicy od dwóch lat kłócą się, kto powinien wyremontować padającą konstrukcję.
Spór jest zażarty, idzie na całego, wiadukt stoi bowiem na granicy szczecineckich gmin - wiejskiej i miejskiej. W ratuszu twierdzą, że to własność gminy - w gminie, że miasta. Nikt nie chce przyznać się do konstrukcji. Ona jest po prostu niczyja! Sprawa trafiła do sądu.
- Zgodnie z opinią Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, wiadukt należy do gminy wiejskiej Szczecinek - przekonują w magistracie.
Wójt odwoływał się od decyzji. Właściciela wskazać ma sąd.
W każdej chwili na wiadukcie może dojść do tragedii. - To skandal, kpina z prawa, tu strach przejść - piekli się grzybiarz. - Chodzę dołem, Po torach. Przynajmniej mam pewność, że nie spadnę na drut pod napięciem. Ustawili znak - droga bez przejazdu. Myślą, że to załatwia sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?