Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stargard: szpital odmówił przyjęcia bezdomnego

Wioletta Mordasiewicz
Schorowany mężczyzna spędził noc w ośrodku dla bezdomnych. - Czemu nikt nie chce go przyjąć na leczenie - pyta Janusz Tartanus z kluczewskiego ośrodka (z prawej).
Schorowany mężczyzna spędził noc w ośrodku dla bezdomnych. - Czemu nikt nie chce go przyjąć na leczenie - pyta Janusz Tartanus z kluczewskiego ośrodka (z prawej). Wioletta Mordasiewicz
W stanie skrajnego wyczerpania do ośrodka dla bezdomnych w Kluczewie trafił 56-letni mieszkaniec Marianowa. Karetka przywiozła go tam wczoraj w nocy. Stargardzki szpital odmówił przyjęcia go na oddział.

Pan Marian leżał w trawie. Zauważyła go ekipa karetki, która wracała z nocnego wyjazdu. Zawiozła go do szpitala w Stargardzie. Był wyziębiony. Na oddział nie został przyjęty.

- Po północy telefonował szpital, czy przyjmę bezdomnego - mówi Janusz Tartanus, szef ośrodka dla bezdomnych w Kluczewie. - Zasugerowałem, by zadzwonili do ogrzewalni. Usłyszałem, że już się z Caritas kontaktowali i że tego pana nie przyjmą, bo jest pijany.

- Nikomu nie odmówiliśmy przyjęcia, ani nikt ze szpitala do nas nie dzwonił - zaprzecza Agnieszka Hołubowska z Centrum Socjalnego Caritas. - Tej nocy kilku panów pod wpływem alkoholu przyjęliśmy. Mieliśmy jeszcze pięć wolnych miejsc.
Około pierwszej w nocy karetka odwiozła go do kluczewskiego ośrodka. Okryto go kołdrami, nakarmiono. Z dokumentacji lekarskiej, do której udało dotrzeć się pracownikom ośrodka wynika, że mężczyzna choruje na nowotwór, który zaatakował mu język, gardło i węzły chłonne. Nie można się z nim porozumieć.

- Nie mógł chodzić, był tak wycieńczony - opowiadają ludzie z ośrodka. - Jak można zostawić człowieka na pastwę losu?

- Ten pan nie chce żyć jak cywilizowany człowiek - komentuje Jolanta Zygadło z ośrodka pomocy społecznej w Marianowie. - Pomagamy mu jak możemy. Ale on odmawia leczenia.

Stargardzki szpital stoi na stanowisku, że nie jest hospicjum ani domem pomocy społecznej.

- My zajmujemy się leczeniem - mówi lekarz Jan Kalinowski. - Tego pana karetka ciągle nam przywozi. Wczoraj był pod wpływem alkoholu, zawszawiony, brudny. Jest ciężko chory. Powinien trafić do kliniki laryngologicznej lub szpitala onkologicznego na Golęcinie.

Po interwencji "Głosu" i pracowników ośrodków pomocy społecznej w Stargardzie i Marianowie stargardzki szpital zgodził się pana Mariana przyjąć na oddział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński