Krótko po godz. 1 w nocy z piątku na sobotę pracownica szpitala usłyszała podejrzane hałasy dobiegające z wnętrza sklepu. Powiadomiła policję i firmę ochroniarska.
- Okazało się, że na zapleczu było otwarte okno - mówi nadkom. Dorota Zawłocka, oficer prasowy komendanta miejskiego. - Wraz z ochroniarzami zaczęliśmy przeczesywać okolice szpitala.
Chwilę później znaleziono leżącego w trawie na pobliskich wydmach 28-letniego Artura S. Miał przy sobie wodę toaletową i napój, które pochodziły z okradzionego sklepu.
Po blisko dwóch godzinach do komendy przyszedł Norbert Cz.
Był pod wpływem alkoholu. Zaskoczonym policjantom oświadczył, że jest drugim ze sprawców włamania. Wskazał też miejsce, w którym obaj z Arturem S. schowali łupy.
- Wyjaśnił, że w chwili przeczesywania wydm przez policjantów i ochroniarzy, leżał ukryty w zaroślach - mówi rzecznik. - Jak powiedział, zgłosił się sam, bo wiedział, ze policjanci i tak go zatrzymają.
Obu mężczyznom za włamanie grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?