Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Rudol: była mama, byłem spokojny

Przemysław Sierakowski
Sebastian Rudol to jeden z bohaterów meczu z Lechem.
Sebastian Rudol to jeden z bohaterów meczu z Lechem. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Sebastianem Rudolem, 19-letnim obrońcą Pogoni Szczecin, który w wygranym 5:1 meczu z Lechem Poznań zanotował asystę.

- Zadowolony z urodzinowego prezentu jakim było rozegranie pierwszego pełnego meczu w barwach Pogoni w ekstraklasie?

- Oczywiście i to bardzo, lepszego prezentu nie mógłbym już dostać. Cieszę się bardzo z tego powodu, że wreszcie zagrałem 90 minut w barwach Pogoni, że udało mi się wypracować gola. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i pokonaliśmy odwiecznego rywala.

- Wystarczyło ci sił do końca starcia? Były momenty w drugiej połowie, kiedy łapały cię skurcze.

- Faktycznie, gdzieś w okolicach 70. minuty trochę sił brakowało. Wynikało to z tego, że wcześniej nie grałem całego meczu. Teraz wiem, nad czym muszę pracować. W przyszłym tygodniu mam zamiar jeszcze bardziej przyłożyć się do treningów, by więcej mnie nie zatkało. Jeśli dostanę kolejną szansę od trenera Wdowczyka, to chcę przez całe 90 minut pracować dla drużyny.

- Nie było tremy przed starciem z Lechem? To renomowany rywal, a dodatkowo pewnie docierały do ciebie informacje o ilości sprzedanych biletów.

- Starałem się zachować spokój. Mamy bardzo doświadczony zespół i dużo chłopaków mi pomagało przed tym starciem. Mówili mi, że mam zagrać to, co potrafię i być spokojny. Co ciekawe, moja mama była na moim drugim meczu w życiu, więc się nie denerwowałem. To pierwsze spotkanie było wtedy, gdy zdobywałem mistrzostwo Polski juniorów. Wiedziałem, że jak ona jest na trybunach, to wszystko będzie dobrze.

- W meczu z Lechem linia defensywna Pogoni Szczecin była bardzo młoda. Rudol, Golla i Lewandowski wszyscy urodzeni w latach 90. Wyjątek stanowił starszy Hernani.

- Przed meczem w mediach pojawiały się takie opinie, że to Pogoń ma zdecydowanie słabszą defensywę. Boisko wszystko zweryfikowało. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Zagraliśmy solidnie i udowodniliśmy, że mimo młodego wieku potrafimy radzić sobie w trudnych sytuacjach. Byłoby cudowniej, gdybyśmy zachowali czyste konto.

- W pierwszej połowie Lech posiadał piłkę przez 70 procent czasu gry, ale to Pogoń prowadziła 4:0. Skąd taki obrót spraw?

- Taka jest piłka. Chwilę przed naszym meczem oglądaliśmy starcie Jagiellonii z Podbeskidziem, która miała cztery stuprocentowe sytuacje. Mówiliśmy sobie, że to na pewno się zemści. Faktycznie się tak stało. W 91. minucie Podbeskidzie, które było dużo słabsze, wyrównało. Dlatego, póki nie ma ostatniego gwizdka, trzeba grać do końca. To, że ktoś ma dłużej piłkę przy nodze wcale nie musi przełożyć się na wynik końcowy.

- Przywitaliście jakoś specjalnie Marcina Robaka w szatni po strzeleniu pięciu goli?

- Na pewno wszyscy się ucieszyliśmy, że jest w tak znakomitej formie. Były gratulacje. Myślę, że koledzy fajnie się zachowali, bo była chwila radości, ale już za moment zaczęliśmy rozważać o kolejnym meczu.

- Z taką grą Pogoni chyba powinniśmy być spokojni o wejście do czołowej ósemki?

- Przed chwilą rozmawialiśmy o tym, jaka jest piłka nożna. W każdym meczu musimy grać o trzy punkty. Ta liga jest tak zwariowana, że z każdym można przegrać i z każdym można wygrać. Na razie nie obiecujmy niczego. Fajnie, że wygraliśmy z Lechem. W kolejnych meczach też musimy wygrywać i wtedy ta ósemka na pewno będzie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński