W Wilnie wielkie zaskoczenie. Początkowo nikt nie wierzył, że można na piechotę przejść taki kawał drogi. 59-letni podróżnik po drodze spał w namiocie. Wszystkie rzeczy ciągnął na skonstruowanym przez siebie wózku. Mył się w jeziorach i jadł to, czym częstowali spotykający go ludzie.
- Chciałem dotknąć domu, który mój ojciec wybudował przed wojną we wsi Najduny, odległej od Wilna około 40 km i to zrobiłem - mówi. - A przy tym spotkanie z krewnymi, których nie widziałem już tyle lat.
Tunkiewicz ma na swoim koncie zdobycie w ubiegłym roku biblijnej góry Ararat, a rok wcześniej Mont Blanc. Nie jest wiec nowicjuszem w pieszych wyprawach. W ubiegłym roku stanął też na szczycie Kilimandżaro. Pięć lat temu przeszedł brzegiem Bałtyku od Świnoujścia do Piasków na Mierzei Wiślanej. Jest nieprzeciętnie zahartowany. Zimą kąpie się w morzu, jako że jest również "morsem".
Ojciec pana Ryszarda w czasie wojny służył w Armii Krajowej. Udało mu się wyjechać z Litwy do Polski z ostatnimi repatriantami. Był rok 1948. Dojechał do Chełmży, gdzie poznał przyszłą żonę, z którą ma pięcioro dzieci. Trzy córki - Marię, Grażynę i Anetę oraz dwóch synów - Zbigniewa i Ryszarda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?