Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybacy: wszyscy się nawzajem oszukujemy

włod, 17 maja 2006 r.
Komisja Europejska dała w tym roku naszym łowcom limit 15,3 tysięcy ton. - To mało - pienią się armatorzy i łowią dorsze w najlepsze. Nieoficjalnie wiadomo, że więcej niż mają określone w limitach połowowych.

Według nieoficjalnych szacunków organizacji ekologicznych, nasi łowcy corocznie wyciągają z Bałtyku nawet 50 tysięcy ton dorszy! Niemal drugie tyle może paść łupem wędkarzy, których nie obowiązuje okres ochronny tej ryby. W zeszłym roku Polska wyeksportowała 52 tysiące ton przetworów z dorsza, co oznacza, że z Bałtyku wyłowiliśmy 70-100 tysięcy ton ryb.

Fakt przekraczania limitów potwierdzają też sami rybacy. - Wszyscy łowią więcej, niż im pozwalają limity połowowe. Gdyby się do nich stosowali, umarliby z głodu - mówi Grzegorz Hałubek, szef Związku Rybaków Polskich.

O tym, że w Polsce i innych krajach leżących nad Bałtykiem funkcjonuje szara strefa, przekonani są też rządzący. Fakt potwierdził były minister rolnictwa Józef Pilarczyk podczas ubiegłorocznego posiedzenia senackiej komisji Unii Europejskiej.

Rybacy podczas pracy na morzu są praktycznie poza kontrolą. Co prawda, na każdym kutrze znajduje się dziennik połowów, w którym skrupulatnie trzeba odnotować każde zaciągniecie sieci. - Ale kto to robi? - pyta rybak ze Świnoujścia. - Za to wszyscy oszukują. Pod pokładem mają np. trzy tony ryby, ale do dziennika wpisują tylko jedną. Na brzegu czeka odbiorca. Ładują towar, a szyper kasuje na rękę 5,5 tysięcy złotych za tonę. Dziennik połowów to zasłona dymna na wypadek, gdyby w porcie czekał inspektor straży rybackiej. Tyle że nie czeka.

Proceder potwierdza Hałubek. - Nikt się do limitów nie stosuje, więc kontrolerzy też to sobie już odpuścili - mówi. - Jeszcze kilka lat temu kontrolowali te limity. Szły łapówki. Teraz już tego nie ma, bo wszystkich polskich rybaków musieliby postawić przed sądem, a żadna władza nie chce mieć na głowie takiego problemu.

Zdaniem rybaków, czas najwyższy, aby wreszcie zrobić porządek z limitami. - Limity połowowe to lipa. Wszyscy się nawzajem oszukujemy. Nie chcemy gwałcić unijnych przepisów, tyle że zaniżone limity nas do tego zmuszają. Trzeba określić nowe, wyższe. Powinno być 50 tysięcy ton, a jest 15 - kończy Hałubek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński