- Wydaliśmy ostatnie pieniądze, żeby tu przyjechać. Teraz nie mamy za co wrócić do domu - mówią. Są bezradni. Pracodawcy wciąż ich zwodzą. Dzisiaj sprawą zajmie się Straż Graniczna i inspektorzy pracy.
- Większość z nich to Ukraińcy, część Mołdawian, w zawodach budowlanych - mówi Henryk Kołodziej, konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie. - Mają pozwolenia na pracę, niektórzy nawet roczne wizy. Wielu z nich otrzymało oświadczenia o zamiarze zatrudnienia od firmy Alfatech ze Szczecina. Pracowali od jednego do trzech miesięcy. Część wróciła do domu, mieli otrzymać pieniądze przelewem. Nie otrzymali. Wrócili po zapłatę.
Odwiedziliśmy poszkodowanych w hotelu Szwejk. Jeden z pokoi wypełnił się młodymi ludźmi.
- Pracowaliśmy od 6 lipca do 5 września na budowie przy stoczni, na ul. Światowida - mówi Sergij Bernevek z Łucka na Ukrainie. - Pan Grzegorz Guryn reprezentujący firmę zapewniał, że otrzymamy pieniądze przelewem. Wróciliśmy do domu. Ale pieniędzy nie było. Dzwoniliśmy, mówił że będą. Potem już nie odbierał telefonów. Przyjechaliśmy. Ale pieniędzy nie ma.
- Półtora miesiąca żyjemy za swoje, dostajemy po 100 zł tygodniowo - mówi Leonid Korolow, też z Łucka.
- A mówił, jak dzwoniliśmy z Ukrainy, że możemy tu przyjechać jak stoimy, wszystko zapewni, odzież, spanie, jedzenie - mówi Vitalij Szewczenko tynkarz z Kowela. - Nie mamy pieniędzy, a sam przyjazd kosztował: wiza 45 euro, podróż - 600 zł.
Dzisiaj sprawą zajmą się funkcjonariusze Straży Granicznej. Poprosili też o pomoc inspektorów Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie.
Więcej czytaj w serwisie Strefa Biznesu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?