Ramos-Vinolas postara się przełamać „klątwę”

Trudno w to uwierzyć, ale w 26-letniej historii szczecińskiego turnieju nigdy nie udało się sięgnąć po końcowy triumf zawodnikowi z Hiszpanii. W tym roku pula nagród wynosi ponad 130 tys. euro, a jedną z „dzikich kart” otrzyma Albert Ramos-Vinolas, który zajmuje 51. miejsce w rankingu ATP i będzie najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem podczas tegorocznego turnieju.

Hiszpan na przestrzeni lipca i sierpnia dotarł do dwóch finałów turniejów rangi ATP 250 na nawierzchni ziemnej. W Szwajcarii pokonał Niemca Cedrika-Marcela Stebe i sięgnął po tytuł, a tydzień później w Austrii musiał uznać wyższość reprezentanta gospodarzy, Dominica Thiema. Dziesięć lat temu Ramos-Vinolas wystąpił także w Pekao Szczecin Open. We wrześniu 2009 roku Hiszpan pokonał w I rundzie Oliviera Patience’a, ale w następnej fazie turnieju musiał już uznać wyższość Floriana Mayera. Niedawno grał w trwającym jeszcze US Open, ale w 1. rundzie przegrał z Gaelem Monfilsem.

Pozostałe cztery „dzikie karty” trafiły do Polaków. Otrzymali je Paweł Ciaś, Karol Drzewiecki, Daniel Michalski, a także Filip Kolasiński. Ostatni z nich ma 18 lat i w ostatnim czasie dotarł do ćwierćfinału turnieju w Koszalinie (ITF, 15 000$) oraz drugich rund w ukraińskim Irpieniu (ITF, 15 000$) i Poznaniu (ITF, 25 000$). Ta dobra seria pozwoliła mu zdobyć cztery cenne punkty do rankingu ATP.

– Obserwowaliśmy go między innymi podczas imprez cyklu LOTOS PZT Polish Tour i zrobił na nas naprawdę dobre wrażenie – mówi Krzysztof Bobala, dyrektor Pekao Szczecin Open. – Inwestujemy w rozwój polskiego tenisa i dlatego jest dla nas ważne, aby dawać szansę takim zawodnikom jak Filip. Trzymamy kciuki za jego występ w Szczecinie i życzymy mu, aby tę okazję wykorzystał.

27. edycja Pekao Szczecin Open rozpocznie się w poniedziałek, a mecze rozgrywane będą standardowo przy al. Wojska Polskiego 127 w Szczecinie.