- Zacznijmy od przyjemniejszych spraw. Spodziewałeś się we wtorek tego powołania?
- Dostawałem sygnały, że jestem obserwowany.
- Takie sygnały to można dostawać cały sezon, ale powołanie może do klubu nie trafić.
- Zgadza się. Na pewno jest to miłe zaskoczenie. Zwłaszcza po ostatnim meczu (śmiech).
- No właśnie, pięć wpuszczonych goli w Krakowie, w tym także te obciążające twoje konto, nie wpłynęły na decyzję sztabu Adama Nawałki.
- Nie można patrzeć na formę przez pryzmat jednego meczu. Wydaje mi się, że już wcześniej z powołaniami karty zostały rozdane i ta kolejka i tak by nic nie zmieniła.
- Daleko masz do miejsca w bramce reprezentacji?
- To są Himalaje dla mnie. Nie oszukujmy się. Bramka to jest najlepiej obsadzona pozycja w reprezentacji. Mamy wielu bramkarzy, którzy grają w świetnych klubach. Tak naprawdę dzięki temu, że któryś z nich nie mógł przyjechać, na zgrupowanie jadą ligowi golkiperzy.
- Dwa słowa o Wiśle. Podróż z Krakowa była burzliwa, cicha, czy już o tym wszystkim zapomnieliście?
- W szatni padły ostre słowa, później była smutna podróż do domu. To był jeden mecz i nie możemy patrzeć na naszą postawę tylko przez pryzmat tego spotkania. Bolało nas to, w jaki sposób zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Ale piłka to jest taki sport, że dziś jesteś zerem, a jutro bohaterem. Dobrze, że nie był to ostatni mecz w sezonie, bo można się zrehabilitować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?