- To dość specyficzne jednostki, wybudowane specjalnie na potrzeby Wielkich Jezior. Są długie, ale wąskie, dostosowane do systemu śluz, których jest bardzo dużo na wodach amerykańskich jezior - tłumaczy nam Krzysztof Gogol ze szczecińskiej PŻM.
Masowiec Jamno, a także jego brat bliźniak Gardno, którego nazwa również związana jest z przymorskim jeziorem - Gardno - leżącym na wschód od Jarosławca, to statek naprawdę potężny. Ma aż 200 metrów długości i 23,7 metra szerokości. To jeden z największych statków, jaki w ogóle może wchodzić do portów na Wielkich Jeziorach. Spełnia - podkreślają w PŻM - najbardziej restrykcyjne wymogi dotyczące bezpieczeństwa żeglugi i ochrony środowiska.
- Masowce powstały w stoczni w Chinach, ich cena objęta jest tajemnicą handlową, ale mówimy tu o kilkudziesięciu milionach dolarów - zdradza jeszcze Krzysztof Gogol.
PŻM ma łącznie aż 61 statków, jest więc jednym z największych armatorów w Europie. Połowa jego floty pracuje właśnie w Stanach Zjednoczonych, na Wielkich Jeziorach. To rynek strategiczny dla tej państwowej spółki.
„Jamno” płynie jednak teraz ze stalą z Japonii do Zatoki Meksykańskiej. - Trzy zimowe miesiące są zamknięte dla żeglugi na Wielkich Jeziorach, bo te zamarzają, dlatego zakontraktowaliśmy ten dziewiczy rejs właśnie po oceanie - wyjaśnia jeszcze Krzysztof Gogol. Kiedy chrzest jednostki? - Chcemy go dokonać w Polsce, dlatego jeszcze trochę poczekamy. Matki chrzestnej jeszcze nie wybraliśmy. Słuszna sugestia, by był to ktoś z regionu koszalińskiego - kończy nasz rozmówca.
Zobacz także: Rozmowa Tygodnia GK24
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?