Krzysztof latem zeszłego roku ukończył studia. Miesiąc przed obroną pracy magisterskiej świętował swoje 26 urodziny. Co za tym idzie - przestało go obowiązywać ubezpieczenie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych na konto swoich rodziców. Z drugiej strony, wraz z ukończeniem studiów, nie mógł już, ze zrozumiałych względów, być bezpłatnie ubezpieczonym jako student.
Wszystko poszło na lekarzy
Minęły dokładnie trzy miesiące i jeden dzień od obrony magisterki. Krzysztof gorzej się poczuł. Poszedł do lekarza i usłyszał diagnozę: ospa wietrzna.
- Miałem tego pecha, że w gabinecie lekarskim pojawiłem się dokładnie dzień po wygaśnięciu ubezpieczenia - mówi. - Miałem powikłania. Trafiłem na izbę przyjęć w szpitalu. Mój stan jednak nie był na tyle ciężki, żeby mnie hospitalizowali. Dlatego nie było szans, bym mógł ubiegać się o zwrot kosztów leczenia. Za wizytę u lekarza rodzinnego, dermatologa, w szpitalu oraz za przepisane leki zapłaciłem łącznie 450 złotych. Pracowałem wówczas na umowę o dzieło i moja wypłata akurat na ten miesiąc wynosiła 500 złotych.
Żeby uratować sytuację, Krzysztof próbował się ubezpieczyć w NFZ.
- Usłyszałem, że aby wznowić ubezpieczenie, muszę zapłacić jednorazowo 762,50 zł - mówi. - Do tego oczywiście miesięczne składki w wysokości ponad 300 złotych. Nie było mnie na to stać.
Więcej o sprawie przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu Głosu oraz w e-wydaniu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?