Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska to chory kraj. Biały personel traci cierpliwość

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
W Polsce mamy najmniej lekarzy w Unii Europejskiej, a pacjenci na konsultacje i zabiegi muszą czekać coraz dłużej
W Polsce mamy najmniej lekarzy w Unii Europejskiej, a pacjenci na konsultacje i zabiegi muszą czekać coraz dłużej K_kapica_afk
Medycy alarmują, że system ochrony zdrowia stoi na krawędzi upadku. Do protestu szykują się m.in. fizjoterapeuci i diagności.

FLESZ - Polska żywność nie jest eko. A wszystko przez węgiel

Na początku przyszłego tygodnia ma ruszyć kolejny protest fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych. Członkowie tej grupy białego personelu wracają do niego po trzech miesiącach przerwy. Poprzednią akcję zawiesili, bo Ministerstwo Zdrowia obiecało im, że na konta placówek w całej Polsce wpłyną dodatkowe środki na pokrycie kosztów oczekiwanych przez nich podwyżek pensji. Medycy liczyli, że na początek ich wypłaty wzrosną o 500-600 zł. Tak się jednak nie stało.

- Ministerstwo Zdrowia nie wywiązało się ze swoich obietnic. Z naszych informacji wynika, że podwyżki otrzymało jedynie 30 proc. wszystkich pracowników. Dlatego wracamy do protestu - mówi dr Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii.

Pensje fizjoterapeutów należą do najniższych wśród białego personelu. Z badania przeprowadzonego przez Krajową Izbę Fizjoterapeutów wynika, że łącznie zarobki większości z nich nie przekraczają 2,5 tys. zł netto, w Małopolsce średnio wynoszą one 2,7 tys. zł netto. Niewiele wyższe są wypłaty trafiające na konta diagnostów. W ankiecie przeprowadzonej przez ich samorząd aż 35 proc. specjalistów twierdziło, że zarabia mniej niż 2,4-2,5 tys. zł netto.

W ramach wznowionego protestu fizjoterapeuci i diagności zamierzają zadbać o swoje zdrowie. W grę wchodzi więc skorzystanie z zaległych urlopów czy zwolnień lekarskich. Jak informują związkowcy, do tej pory swój udział w proteście zadeklarowali pracownicy ponad stu placówek z całego kraju, także z Małopolski – m.in. z Tarnowa, Brzeska i Oświęcimia. Jeśli rzeczywiście zdecydują się oni masowo odpocząć od pracy, pacjenci muszą liczyć się z tym, że uzyskanie pomocy będzie dużo trudniejsze.

Medycy podkreślają, że mają już dość ratowania niedofinansowanego systemu, który stoi na krawędzi upadku. Pula na funkcjonowanie szpitali i poradni wprawdzie rośnie, w przyszłym roku osiągnie jednak zaledwie wartość ok. 5,1 proc. PKB. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia za najniższy bezpieczny poziom wydatków na ochronę zdrowia uznaje 6,8 proc. PKB.

Zmęczeni bezczynnością polityków przedstawiciele środowisk medycznych w ub. tygodniu ogłosili „narodowy kryzys zdrowia” i zainaugurowali kampanię społeczną pn. „Polska to chory kraj”. Na początku w ramach akcji przygotowanej przez Okręgową Izbę Lekarską w Warszawie, w którą oprócz lekarzy włączyli się również fizjoterapeuci, aptekarze, diagności, ratownicy czy organizację pacjentów, w spotach reklamowych i na billboardach ostrzegają oni, że niskie nakłady, braki kadrowe i problemy organizacyjne skutkują m.in. coraz dłuższymi kolejkami pod gabinetami lekarzy oraz tysiącami przedwczesnych zgonów. Polska ma najmniej lekarzy na tysiąc mieszkańców wśród krajów Unii Europejskiej, na wizytę u specjalisty średnio trzeba poczekać już 4 miesiące, a spośród innowacyjnych leków na nowotwory bezpłatna jest mniej niż połowa.

- Nie możemy bezczynnie czekać na upadek najważniejszego obszaru, jakim jest opieka zdrowotna - podkreśla Jarosław Biliński, jeden z inicjatorów kampanii. - Przeznaczanie na nią funduszy nieadekwatnych do potrzeb jest w naszej ocenie skrajną nieodpowiedzialnością - dodaje.

Zdaniem medyków recepta na „narodowy kryzys zdrowia” to wzrost budżetów dla szpitali i poradni do 6,8 proc. PKB w 2021 r. i 9 proc. PKB w 2030. Wskazują oni także na konieczny szereg zmian organizacyjnych m.in. powołanie wspólnego ministerstwa zdrowia i polityki społecznej oraz ustawowe określenie maksymalnych czasów oczekiwania na pomoc lekarzy. Jak zapowiadają ich manifest wraz ze zbieranymi pod nim podpisami trafi na biurka polityków wszystkich partii politycznych. Tylko ponadpartyjne porozumienie daje bowiem szansę na zaplanowanie gruntownych i długofalowych zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Polska to chory kraj. Biały personel traci cierpliwość - Dziennik Polski

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński