Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy w rezerwie lub na trybunach

Jacek Taczalski
Koniec stycznia to tradycyjnie okres wielkich przetasowań w składach drużyn grających w koszykarskiej ekstraklasie. 31 dnia poprzedniego miesiąca to graniczna data zgłaszania nowych zawodników do rozgrywek.

Długi okres transferowy powoduje, że wiele zespołów do decydujących gier (o mistrzostwo lub utrzymani się w ekstraklasie) przystępuje w zupełnie innym zestawieniu jak w na początku rozgrywek. Wielu klubom, mającym problemy finansowe opłaca się zatrudnić obcokrajowców, tylko na pół sezonu, nie na całe rozgrywki. Jest o wiele tańsze rozwiązanie. W przypadku drużyn broniących się przed spadkiem często przynosi to pożądany efekt. Przed dwoma laty uczyniła tak szczecińska ekipa (występująca wówczas pod szyldem Pomorskiego Klubu Koszykówki). Czterech Ukraińców i jeden Białorusin na rok przedłużyło pobyt zespołu z grodu Gryfa w najwyższej klasie rozgrywkowej. Śladami szczecinian podążyła w tym roku tarnowska Unia. Do niedawna obrywała od wszystkich baty i miała tyko jedną wygraną na koncie. W styczniu ściągnęła armię zaciężną (ze znanym z występów w Szczecinie Giennadijem Uspienskim na czele) i wygrała już trzy mecze z rzędu. Do Stargardu wrócil Rashid Atkins i poprowadził zespół Spójni do wygranej z faworyzowanym Prokomem Trefl. O tym, że walka w dołach tabeli będzie zacięta do końca świadczy fakt, że w niedzielę poległy cztery pierwsze drużyny w tabeli - wszystkie z zespołami chcącymi już po pierwszym etapie mieć spokój, czyli załapać się do czołowej szóstki w klasyfikacji.
Przetasowania w kadrach nie wychodzą na zdrowie rodzimym zawodnikom. Wychowanek Spójni, Wiktor Grudziński ogląda mecze swej Polonii Warbub z trybun po tym jak ze składu warszawskiej ekipy wygryźli go Alvydas Tenys i James Havrilla. W drużynie znad Iny, gdy grają Atkins i Kevin Turner brakuje miejsca choćby dla Łukasza Zytki.
Traci na tym też reprezentacja. W lidze od wygrywania najważniejszych meczów, czy samych końcówek spotkań są teraz cudzoziemcy. Potem zaś gdy trzeba zmierzyć się na arenie międzynarodowej Polakom drżą ręce. Podopieczni Dariusza Szczubiała nie potrafili wygrać z Francją, choć mieli ją na widelcu. Ulegli też najsłabszej w grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy Białorusi (naszpikowanej graczami występującymi w polskiej lidze).
Ale skoro decydujące fragmenty ligowych potyczek nasi rodacy oglądają z ławki rezerwowych lub w roli kibiców to do wygrywania nerwowych końcówek przygotowani są tylko teoretycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński