Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po walce możemy z Materlą zostać przyjaciółmi

Tomasz Dębek
Zmieniłem się, wydoroślałem – podkreśla Rousimar Palhares, kontrowersyjny Brazylijczyk, który w sobotę na KSW 36 zmierzy się z Michałem Materlą z Berserker's Team Szczecin.

Jest pan w Polsce od piątku. Jak podoba się Panu nasz kraj?
Bardzo mi się podoba. To piękne miejsce. Ludzie też są bardzo sympatyczni, mocno mnie wspierają i pomagają. To dla mnie przyjemność, że będę mógł walczyć w Polsce.

Będzie pan walczył dla największej polskiej organizacji MMA, czyli KSW. Słyszał Pan o niej przed rozpoczęciem negocjacji?
Szczerze mówiąc, nie śledziłem wcześniej KSW. Słyszałem coś o tej organizacji, kojarzę kilku polskich zawodników, ale trudno mi mówić o jakichś szczegółach. W dużej mierze dlatego, że w życiu prywatnym niespecjalnie śledzę to, co dzieje się w MMA. Wystarczą mi treningi, przygotowania i walki.

O Michale Materli coś pan wcześniej wiedział?
Nawet nie słyszałem o tym facecie. Ale po ogłoszeniu walki oczywiście zacząłem szukać w internecie informacji na jego temat. Obejrzeliśmy z trenerami kilka jego walk. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to bardzo twardy zawodnik. Ale przygotowywałem się do tej walki bardzo intensywnie. Ciężko trenowałem i nie mogę się doczekać wejścia do klatki.

Przed pana przylotem do Polski widzieliśmy w internecie zdjęcia z pana treningów. Wyglądał pan na większego i cięższego niż kiedykolwiek. Ze zrobieniem wagi nie będzie problemów?
Do tej pory walczyłem w kategorii półśredniej, do 77 kilogramów. Pojedynek z Materlą odbędzie się w limicie wagi średniej, 84 kg. Dlatego mogłem pozwolić sobie na to, żeby nabrać trochę więcej mięśni niż zwykle. Wszystko jest pod kontrolą, na pewno nie będę miał żadnych problemów ze zrobieniem wagi.

Po sobotniej walce przejdzie pan na stałe do wagi średniej?
Nie, plan jest taki, żebym później wrócił do półśredniej.

W barwach KSW?
Tak, podpisałem kontrakt na kilka walk. Ale nie mogę zdradzić, na ile dokładnie.

Jest pan znany z umiejętności parterowych. 15 z 18 wygranych walk zakończył pan przez poddania. W największej organizacji MMA, UFC, wygrał pan osiem z 12 walk, sześć przed czasem. Jak dochodzi się do takiego mistrzostwa?
Zacząłem trenować brazylijskie jiu-jitsu bardzo dawno temu, miałem wtedy 15 lat. Kocham sport, kiedy okazało się że mogę żyć z walk, zdecydowałem się na to bez wahania. Na co dzień trenuję w teamie braci Nogueira, legend Pride’a i UFC. Zdobyłem też czarny pas BJJ. Ale wciąż szlifuję technikę, zawsze znajdzie się coś, co można poprawić. Wiem, było wiele problemów z moimi technikami kończącymi. Ale to już historia. Wszystko przemyślałem, dokonałem też pewnych korekt w moim stylu. Michał nie musi się obawiać tego, że będę go poddawał dłużej, niż trzeba. Po walce – mam nadzieję, że wygranej – możemy zostać przyjaciółmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński