Wczoraj odbyło się w tej sprawie spotkanie policjantów ze Szczecina, Wrocławia i Gorzowa oraz przedstawicieli policji Brandenburgii i funkcjonariuszy celnych z Niemiec.
Choć drobna przestępczość w rejonach przygranicznych w ostatnich latach spadła, to niestety liczba kradzieży samochodów mocno wzrosła. Najczęściej kradzione są luksusowe auta - głównie niemiecki i japońskie.
Jak podaje portal pogranicze.de związek branżowy niemieckich ubezpieczycieli - GDV, naliczył, że każdego dnia kradnie się w całych Niemczech 53 samochody. Coraz bardziej o swoje auta obawiają się berlińczycy. Od 2009 roku liczba kradzieży wzrosła w stolicy Niemiec o 8,9 procent (3290) - najwyższy wskaźnik w skali całego kraju, a w ubiegłym roku, do sierpnia o kolejne 5,9 procent.
Nie lepiej jest na południu. Niemiecki porta dw-world.de informuje, że kradzieże samochodów stały się prawdziwą plagą terenów graniczących z Dolnym Śląskiem. W zeszłym roku skradziono tam 869 samochodów. To o ponad połowę więcej, niż jeszcze dwa lata temu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Brutalne kradzieże w Niemczech. Wpadł mieszkaniec Szczecina
Złodzieje wykorzystują w swoim "fachu" wszystkie możliwe sposoby, od brutalnej siły, gdy wyciągają kierowcę z samochodu zatrzymującego się na czerwonym świetle, przez zaawansowaną elektronikę, dzięki której łamią najnowocześniejsze zabezpieczenia.
Jak się okazuje do kradzieży może posłużyć nawet butelka. Sprawca przyczepia pod samochód butelkę. Gdy kierowca rusza, słysząc hałas zatrzymuje auto i wychodzi sprawdzić, co się stało, często nie gasząc nawet silnika. Złodziej wykorzystuje okazję, wskakuje za kierownicę i odjeżdża.
Kradzione samochody są w Polsce "legalizowane". Przykładem może być działanie grupy rozbitej na początku listopada, która zajmowała się kradzieżami aut w Niemczech. Najpierw kradziono dokumenty pojazdów, na podstawie których w Polsce "legalizowano" kradzież - gdy rejestracja auta na "słupa" powiodła się, wówczas kradziono samochód odpowiadający temu, którego dokumenty posiadano (marką, typem, rocznikiem, kolorem).
Skradziony pojazd sprowadzano następnie do kraju - trafiał on do "dziupli", gdzie przerabiano w nim numery identyfikacyjne, aby zgadzały się z tymi, które widniały w dokumencie. Później pojazd (tzw. dubel) wraz ze sfałszowanymi dokumentami trafiał do sprzedaży.
Dzięki takiemu przerobieniu istniały dwa identyczne pojazdy - jeden w kraju, z którego terenu skradziono dokumenty samochodu, i drugi, bliźniaczy - w Polsce.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?