Wciąż marząca o tytule mistrzowskim Pogoń przystąpiła do spotkania ze Śląskiem z jasnym celem – zwycięstwo. Tylko trzy punkty utrzymywały ją w rywalizacji o złote medale. I tylko zwycięstwo mogło wprowadzić nerwowość w szeregi prowadzącego Rakowa Częstochowa i drugiego Lecha Poznań, którzy swoje mecze rozegrają w niedzielę. Strata punktów redukowała szanse Portowców do minimum.
Śląsk nie patrzy się na czołówkę, ale tez potrzebował wygranej. Wrocławski zespół zagrożony jest spadkiem i musiał odczuć, że swoje mecze wygrały Legia, Warta i Zagłębie Lubin. Do spotkania z Pogonią wrocławianie przystąpili z 15. pozycji w tabeli – ostatniej bezpiecznej, ale zdawali sobie też sprawę, że spotkania Wisły Kraków i Termaliki Nieciecza dopiero były w programie 32. kolejki.
Śląsk wystawił najsilniejszy skład i spoglądając na jego ustawienie oraz potencjał ławki rezerwowych ciężko było zrozumieć, dlatego ta drużyna jest w tak nerwowej sytuacji. Pogoń i trener Kosta Runjaic musieli zdecydowanie mocniej pokombinować, ale mieli na to dwa tygodnie. W wyjściowym składzie zabrakło podstawowych środkowych obrońców. Benedikt Zech pauzował za czerwoną kartkę w meczu z Legią, a Konstantinos Triantafyllopoulos za nadmiar żółtych kartek w sezonie. W ich miejsce do „11” wskoczyli Igor Łasicki i Mariusz Malec.
Na innych pozycjach wielkich zaskoczeń nie było. Do wyjściowego ustawienie powrócił Sebastian Kowalczyk, który od spotkania w Białymstoku leczył uraz stawu skokowego. Nominacja Kowalczyka oznaczała, że na rezerwę powrócił Wahan Biczachczjan.
Kowalczyk miał dobry początek meczu, choć rywale nie oszczędzali jego nóg. Przyspieszył w trzech akcjach i Portowcy zbliżyli się do okolic pola karnego rywala. Ale wrocławianie wiedzieli, że rozbujać się gościom nie mogą pozwolić i starali się błyskawicznie kryć naszych zawodników. W ataku gospodarze szukali momentów, gdy defensywa Pogoni była najsłabiej zorganizowana i długimi przerzutami próbowali zagrozić Dante Stipicy.
W 22. minucie Pogoń powinna objąć prowadzenie. Zaatakowała lewym skrzydłem, a Luis Mata zasygnalizował podanie do Kamila Grosickiego, ale wbił piłkę na 8. metr. Piłka trafiła do niepilnowanego Macieja Żurawskiego, ale strzał był zły. I jak to w piłce często bywa – zmarnowana okazja zemściła się na Pogoni. Po paru minutach Śląsk miał rzut wolny – dośrodkowanie, piłka wybita w okolice narożnika boiska. Poszła druga wrzutka między środkowych obrońców, a tam Eric Exposito był najagresywniejszy i pokonał Stipicę.
Do przerwy nic już się nie zmieniło, choć powinno. Jak Luka Zahović nie wyrównał w 36. minucie, to chyba nawet Słoweniec nie wie. Piłka spadła mu na nogę, ale trącenie piłki było prosto w Matusa Putnockiego. Poza tą akcją gospodarze dużo biegali, pilnowali sektorów i Portowcy nie mieli recepty, by solidniej zagrozić bramce Śląska.
W II połowie Pogoń nie kazała czekać zbyt długo na zmianę wyniku. Żurawski zrehabilitował się za sytuację sprzed przerwy i główką pokonał Putnockiego. Gospodarzy musiało to zaboleć, że stracili bramkę po niegroźnej sytuacji i po główce, choć wcześniej dobrze radzili sobie z dośrodkowaniami.
Śląsk nie mógł się podnieść. Pogoń nacierała, wyglądało jakby grała z liczebną przewagą i kwestią czasu było, kiedy zdobędzie drugiego gola. Próbowali Żurawski, Fornalczyk, Biczachczjan, Zahović, a idealną okazję miał po rogu Łasicki. Portowcy cisnęli do ostatniego gwizdka, ale upragnionego gola nie zdołali wbić. Już w doliczonym czasie gry Putnocky jakimś cudem wybronił jeszcze jeden groźny strzał Piotra Parzyszka i sędzia Szymon Marciniak zakończył spotkanie.
- Czy wygrywasz, czy nie, jak i tak kocham Cie – zaśpiewał sektor z kibicami Pogoni. Większość Portowców leżała rozbita na murawie. Trener Runjaic to dostrzegł i zebrał cały zespół na środku boiska.
Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin 1:1 (1:0)
- Bramki: Expostito (28.) - Żurawski (51.)
- Śląsk[/b]: Putnocky – Stiglec, Tamas, Golla, Janasik (80. Verdasca Ż) – Mączyński Ż - Schwarz, Olsen (66. Quintana), Pich (66. Bejger), Jastrzembski (80. Łyszczarz) – Exposito (80. Piasecki)
- Pogoń: Stipica – Bartkowski (66. Kucharczyk), Łasicki, Malec, Mata – Dąbrowski – Carlos (66. Drygas), Żurawski (66. Fornalczyk), Kowalczyk (71. Biczachczjan), Grosicki (82. Parzyszek) – Zahovi
- Sędziował Szymon Marciniak (Płock)
- Widzów 10166 (ok. 2,5 tysiąca ze Szczecina)
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?