Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pique z Uznamu broni fanów: "Kibiców trzeba szanować"

(paz)
- Lubię taki sposób gry. Chłopaki w szatni śmieją się i mówią, że to jak Gerard Pique z Barcelony - twierdzi Sebastian Zalepa.
- Lubię taki sposób gry. Chłopaki w szatni śmieją się i mówią, że to jak Gerard Pique z Barcelony - twierdzi Sebastian Zalepa. WB
- Mamy duży potencjał jako drużyna, ale od jakiegoś czasu coś się u nas zablokowało. Musimy spokojnie w szatni nad tym wszystkim porozmawiać i powinno być lepiej. Bo gorzej być już nie może - twierdzi Sebastian Zalepa, stoper Floty Świnoujście.

- Mogło pana zabraknąć w składzie na mecz z GKS Bełchatów, a tymczasem nie dość, że pan zagrał, to jeszcze zaliczył ważną asystę przy bramce na 1:1.

- Od ponad dwóch tygodni męczę się ze stawem skokowym. Jeśli chodzi o leczenie, to wszystko robię sam we własnym zakresie. Przez ten czas udowodniłem niektórym i samemu sobie, że jestem w stanie samemu się wyleczyć i w jakiś sposób spróbować pomóc zespołowi. Ostatnie tygodnie to dla mnie gehenna, ciągłe podróże do Szczecina, szukanie specjalistów. Nie jestem z tego regionu i nie jest to takie łatwe jak w Łodzi, skąd pochodzę. Tam jest więcej rehabilitantów, ale na szczęście tu też udało mi się znaleźć dobrych fachowców i bardzo dziękuję im za pomoc.

- Punkt zdobyty z liderem w waszej sytuacji może cieszyć?

- Po tym, co zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie, to powinien. Owszem, stworzyliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych, groźniejszych niż GKS Bełchatów. Jednak w całym meczu optyczna przewaga z pewnością należała do gości, lepiej operowali piłką, częściej mieli ją przy nodze. To na pewno nie jest przypadek, że zajmują pierwsze miejsce w lidze. My musimy szukać poprawy jakości w naszej grze. Potrafimy grać w piłkę, momentami pokazaliśmy to w meczu z liderem, ale za dużo u nas przestojów, braku kreatywności w konstruowaniu akcji od obrony do ataku.

- W sytuacji bramkowej zagrał pan odważnie i to się opłaciło. Może brakuje w waszej grze takich decyzji?

- Czasem mam sam do siebie żal, że tak rzadko to robię. Lubię taki sposób gry. Chłopaki w szatni śmieją się i mówią, że to jak Gerard Pique z Barcelony. To szkoła trenera Tomasza Kafarskiego, obecnie prowadzącego Olimpię Grudziądz, który pracował z nami wiosną. Wielokrotnie nakazywał nam wyprowadzanie piłki do przodu, próbę podjęcia ryzyka. W meczu z Bełchatowem skutecznie z tego skorzystałem. Cieszę się, że w ten sposób pomogłem zespołowi. Nasza sytuacja nie wygląda optymistycznie, ale taki jest już futbol. Mamy duży potencjał jako drużyna, ale od jakiegoś czasu coś się u nas zablokowało. Musimy spokojnie w szatni nad tym wszystkim porozmawiać i powinno być lepiej. Bo gorzej być już nie może.

- Wasi fani nie wspierali was głośnym dopingiem, protestując w ten sposób przeciwko traktowaniu ich przez policję. W takiej sytuacji chyba gra się jeszcze trudniej?

- Sam się wychowałem jako kibic, młody chłopak dopingujący Widzew Łódź. Wiem, co to znaczy, gdy fanów dotykają problemy z prawem. Sam osobiście tego nie doświadczyłem, ale moi koledzy owszem. Piłka nożna jest dla kibiców, są głównym elementem widowiska. Trzeba dojść w tej sprawie do porozumienia. Nie może być tak, że mają oni jakieś problemy przez to, że dopingują zespół. Kibiców trzeba szanować. Mam nadzieję, że i oni po tym remisie spojrzą trochę pozytywniej na nas, choć ostatnio ich swoją grą nie rozpieszczaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński