Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Pigla z Kinga Szczecin: W żaden sposób nie czuję się autorem sukcesu

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Piotr Pigla (z prawej) pierwszy rok pracy w Kingu zakończył ze złotym medalem MP.
Piotr Pigla (z prawej) pierwszy rok pracy w Kingu zakończył ze złotym medalem MP. Andrzej Szkocki
W przypadku Bryce’a Browna i Kacpra Borowskiego trzeba było naprawdę wysoko zawiesić poprzeczkę, by doprowadzić ich do w pełni sił na spotkania finałowe – mówi Piotr Pigla, trener przygotowania motorycznego w Kingu Szczecin.

„Fachowiec”, „autorytet”, „najlepszy transfer” – takie określenia padały przed startem sezonu 2022/23 i w jego trakcie pod adresem Piotra Pigli. Jeśli wszyscy zachwycali się energetyczną grą Kinga w finałach to stał za tym właśnie trener przygotowania motorycznego, będący przez ostatni rok w cieniu trenerów Miłoszewskiego i Majcherka.

Jak smakuje ten sukces?
Piotr Pigla: Bardzo dobrze, z tego względu, że pokonaliśmy zespoły wyżej notowane przed sezonem. Naprawdę te mistrzostwo ma wyjątkowy smak.

W finałowej serii nie brakowało kłopotów zdrowotnych w zespole, ale generalnie chyba mógłby Pan powiedzieć, że sezon w tym aspekcie minął spokojnie. A może chowaliście pewne sprawy, by nie pokazać słabości?
Jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, kondycyjne, siłowe zespołu to byłem spokojny, bo wiedziałem, jaką pracę wykonaliśmy w rundzie zasadniczej. Wiedziałem też, że play-offy rządzą się własnymi prawami. I były sytuacje losowe, były spięcia kontaktowe i trzeba było takim problemom zaradzić. Mieliśmy urazy Bryce’a Browna i Kacpra Borowskiego – w ich przypadku trzeba było naprawdę wysoko zawiesić poprzeczkę, by doprowadzić ich do pełni sił na te spotkania finałowe, ale taka jest moja robota, a tę staram się wykonywać jak najlepiej.

Pracuje Pan w Kingu od roku, a trener Maciej Majcherek nazwał Pana „najlepszym transferem sezonu do klubu”. Miłe...
Po pierwsze zaraz podziękuję trenerowi Majcherkowi za taką ocenę. Nie spodziewałem się jej i tak się oczywiście nie czuję. Koncepcja na budowę tego zespołu była taka, że każdy w sztabie trenerskim dokłada cegiełkę wykonując swoją robotę najlepiej jak to możliwie. Każdy miał się przyczyniać do rozwoju drużyny. I to wszystko złożyło się na końcowy sukces. Przyznam, że kosztowało mnie to dużo pracy w okresie letnich przygotowań jak i w trakcie rundy zasadniczej, ale w żaden sposób nie czuję się autorem sukcesu. Główną osobą był trener Arkadiusz Miłoszewski, a ja dowodziłem z tylnego siedzenia i odpowiadałem tylko za swoje zadania.

Grupa była trudna czy łatwa do prowadzenia?
Była jedną z łatwiejszych z którymi pracowałem w ostatnich latach. Głównie decydował o tym wiek zawodników, bo większość z nich to młodzi koszykarze. Muszę im podziękować za zaufanie, bo dzięki temu codzienna praca w klubie była o wiele łatwiejsza niż zazwyczaj.

Skład Kinga oparty był na Polakach i Amerykanach. Celowo tak dobieraliście zawodników, by jak najmniej było w zespole narodowości, różnych kultur, religii?
Generalnie nie ma większego znaczenia, jak jest więcej nacji, kultur, bo każdego zawodnika trzeba oceniać indywidualnie. I trzeba mieć pomysł, by z tych zawodników tworzyć grupę, która później funkcjonuje, żyje i razem walczy na boisku. Nam się to w Kingu udało, a to, że mieliśmy tylko Polaków i Amerykanów miało duży i pozytywny wpływ na zespół.

Zostaje Pan w Kingu na kolejny sezon?
2-3 dni pocieszymy się z mistrzostwa, a później siądziemy z prezesem do rozmów o nowym sezonie. Jestem otwarty na każdą opcję. A razem z trenerem Miłoszewskim już 3 lipca rozpoczniemy zgrupowanie seniorskiej reprezentacji B, więc nasza przerwa w pracy nie będzie aż tak długo trwała.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński