Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękna Małgorzata

Piotr Jasina
Z Alessandro rozumie się doskonale. Małgorzata włada biegle włoskim. Zna też angielski.
Z Alessandro rozumie się doskonale. Małgorzata włada biegle włoskim. Zna też angielski. Tomasz Łój
Mając 17 lat Małgorzata zdobyła tytuł I Wicemiss Ziemi Zachodniopomorskiej. W tym samym 2001 roku dotarła też do finału Miss Polonia.

Niestety, jurorzy dopatrzyli się, że do wymaganych 18 lat brakuje jej dwóch miesięcy. Musiała się wycofać. Ale kariera była przed nią.

Zaprawa się przydała. Skromna dziewczyna z Polic nabrała pewności siebie, była swobodniejsza na wybiegu.

- W czerwcu 2005 roku zdobyłam tytuły Miss Pomorza i Miss Foto, miesiąc później zostałam Miss Miedwia i ponownie Miss Foto, w Foto Models of Poland przyznano mi tytuł Foto Models Gracji - wylicza Małgorzata Kiezik. - Najważniejszy tytuł zdobyłam w grudniu ubiegłego roku, w Gdyni zostałam I Wicemiss Polski.

Szczęśliwa piątka

Małgosia w liczbach

172 cm wzrostu
52 kg wagi
94 cm - biust
62 cm - talia
93 cm - biodra

Małgorzata nie ukrywa, iż udział w konkursach i rywalizacja to za każdym razem wielki stres, trema. Zdrowa rywalizacja, bez podkładania sobie "świń"?

- Za kulisami są takie nerwy, że nikt o tym nawet nie myśli. Nie ma czasu, by sobie dogryzać, przeszkadzać. Każda skupia się na sobie, kreacji, poprawia makijaż - wyznaje Małgorzata. - Trema przed wyjściem na wybieg jest ogromna.

W Gdyni denerwowała się podwójnie, bo 3 minuty przed wyjściem popsuł się zamek w jej sukni ślubnej. Ale poszło dobrze.

- Miałam dobry numer "15" - tłumaczy z uśmiechem. - Wierzę w liczby, zwłaszcza z piątkami. Urodziłam się 15. Kiedy zdobywałam tytuł Miss Miedwia, miałam numer "5". Najlepszy rok to 2005. Piątki są dla mnie szczęśliwe.

Gratulacje, złośliwości, łzy

Pierwszy tytuł zdobyła jeszcze jako licealistka. Reakcje były różne.

- Nauczyciele mieli pretensje, bo opuszczałam lekcje, ale mi gratulowali, koledzy również się cieszyli - mówi nasza bohaterka. - Koleżanki za to były zazdrosne, robiły złośliwe docinki. Liczyłam się z tym.

A jak zachowują się rywalki, kiedy jurorzy ogłaszają werdykty?

- Nie jest różowo, zachowania są skrajne - przyznaje. - Niektóre dziewczyny podchodzą, gratulują. Niektóre płaczą, są wściekłe. Inne szybko opuszczają scenę i znikają. Trudno się dziwić, nie jest łatwo przegrywać.

Ciągle w podróży

Tytuły to nagrody pieniężne, rzeczowe, kostiumy, kosmetyki ale też zobowiązania wynikające z kontraktu. Przez rok Małgorzata udzielała się na rzecz Misslandu, organizatora konkursu Miss Polski. Była na każdy ich telefon.

- Gościłam na wielu konkursach piękności, uczestniczyłam w castingach, pomagałam w organizacji konkursów regionalnych i kolejnego finału Miss Polski - wylicza policzanka.

W październiku była w Chinach, by z setką dziewczyn wziąć udział w Miss Tourism International. Trafiła do finałowej piętnastki. Zwiedziła całe wybrzeże, Shanghai. Widziała wspaniałe pokazy walki w klasztorze Shaolin. Wróciła na chwilę do domu, by zaraz wyruszyć na Maledivy, robić zdjęcia kostiumów kąpielowych jednego ze znanych polskich producentów. Potem był Lyon i pokazy strojów. Po krótkiej wizycie u mamy ruszyła do Tajwanu na konkurs Miss Bikini of World. Otrzymała wyróżnienie Nice Face (sympatyczna twarz).

- Robię mnóstwo zdjęć do katalogów, kalendarzy, promując choćby akcesoria do mycia samochodów, bieliznę, wanny i kabiny prysznicowe. Sesje bywają męczące. Na przykład robiąc zdjęcia do kalendarza w ciągu dwóch dni 16 godzin spędziłam w jackuzzi, bolały mnie wszystkie mięśnie - opowiada. - Moje życie toczy się w biegu, jestem cały czas na walizkach. Wpadam do domu. Z mamą robimy pranie, prasowanie i wyjeżdżam na kolejną sesje zdjęciową do Warszawy, do Niemiec czy na Maledivy. Tak cały czas.

Teraz ma dobry czas

Zdaje sobie sprawę, że kariera w tej branży trwa mniej więcej do 26. roku życia. - Ale nie myślę o tym - zapewnia. - Nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość, z natury jestem optymistką. Pracuję, odkładam na mieszkanie, stać mnie na dobre wakacje.

Były propozycje pozowania nago. Teraz nie jest nimi zainteresowana. - Być może pod koniec kariery - twierdzi. - Nie widzę nic zdrożnego w pokazywaniu ciała, przeciwnie. Jednak jeżeli już teraz bym je odkryła, straciłabym u producentów bielizny, strojów. Taki jest ten biznes.

Mówi o dwóch domach: ukochanej mamy, w Policach, i swojego narzeczonego Alessandro, w Liguri na włoskiej riwierze.

- Poznałam go podczas wakacji, gdy w jego restauracji Borgo Antico rozmieniałam pieniądze - wspomina. - Zaprosił mnie na kolację. Teraz krążę między Policami, Ligurią a miejscami, w których pracuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński