Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piechucki chce dalej grać w Spójni Stargard

Grzegorz Drążek
Na linii trener Mieczysław Major-Kamil Piechucki (stoi obok) iskrzyło już w poprzednim sezonie. W tym nie będą już współpracować, bo zarząd usunął Piechuckiego z zespołu.
Na linii trener Mieczysław Major-Kamil Piechucki (stoi obok) iskrzyło już w poprzednim sezonie. W tym nie będą już współpracować, bo zarząd usunął Piechuckiego z zespołu.
Kamil Piechucki odwołał się od decyzji zarządu klubu i chce dalej grać w Spójni.

Wczoraj napisaliśmy o decyzji zarządu Klubu Sportowego Spójnia o usunięciu z zespołu Kamila Piechuckiego. Kibice prześcigają się w domysłach na temat przyczyn tej decyzji i sugerują konflikt zawodników z trenerem Mieczysławem Majorem.

Prezes klubu zapewnia, że konfliktu nie ma, a Piechucki odszedł, bo nie potrafił podporządkować się regułom panującym w stargardzkim klubie.

- W październiku podaliśmy Kamilowi rękę, został zawodnikiem Spójni, mimo że mieliśmy wątpliwości, bo nie przepracował okresu przygotowawczego do ligi - mówi Marek Kisio, prezes Spójni. - Później okazało się, że są z nim pewne kłopoty. Nie może być tak, że zawodnik rządzi trenerem. Kamil nie tylko odmówił wyjścia na boisko pod koniec drugiej kwarty ostatniego meczu z MKKS Rybnik, ale i w przerwie spotkania. Także wcześniej, na treningach, zachowywał się niewłaściwie.

Prezes Spójni dodaje, że decyzję o usunięciu zawodnika z zespołu podjął zarząd klubu, a nie szkoleniowiec.

- Wszyscy czterej członkowie zarządu byli za taką właśnie decyzją - mówi Marek Kisio. - Nie było i nie ma konfliktu zawodników z trenerem. Szkoleniowiec w ogóle nie powinien być wciągany w tę sprawę. Sam przekazałem zawodnikom informację o decyzji w sprawie Kamila Piechuckiego.

- Zapytaliśmy prezesa czy będzie jeszcze rozmawiał z Kamilem, w odpowiedzi usłyszeliśmy, że czas na wyjaśnienia był, a decyzja zapadła - mówi Andrzej Molenda, kapitan Spójni.

Kamil Piechucki odwołał się od niej. Wyjaśnia, że pod koniec drugiej kwarty meczu z Rybnikiem nie odmówił gry, a tylko wskazał, że jeżeli miałby zmienić na boisku Marcina Zarzecznego, to na parkiecie nie byłoby młodzieżowca. Natomiast przepisy mówią, że w II lidze, przez cały mecz na boisku musi być choć jeden taki gracz.

Koszykarz wyjaśnia też, że w przerwie meczu ustalili z trenerem, że w ogóle już nie zagra, bo będzie szykowany na inne mecze. Piechucki wystąpił o anulowanie decyzji zarządu klubu o jego usunięciu.

- Odwołanie oczywiście będzie rozpatrzone - zapowiada prezes Kisio. - Trzeba jednak pamiętać, że decyzja nie wzięła się z niczego. Zawodnicy są pracownikami, jest regulamin, do którego muszą się stosować. A kibiców zapewniam, że w zespole nie ma konfliktu, wszyscy gramy o awans do pierwszej ligi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński